Władysław Żmuda w reprezentacji Polski debiutował w 1973 roku w meczu towarzyskim z Irlandią w Dublinie, który rozegrano kilka dni po pamiętnym remisie 1:1 z Anglią na Wembley. To właśnie wtedy rozpoczęła się na dobre ich znajomość. Dzieli pokój podczas wyjazdu. Okoliczności pierwszego spotkania z gwiazdą kadry Kazimierza Górskiego były dość niecodzienne. - Wtedy chciałem mu nawet mówić per „pan”, bo czułem dla niego respekt - wspomina Żmuda na kartach biografii "A ty będziesz piłkarzem". - Po kolacji z pełnym szacunkiem wszedłem do pokoju. Na stole stała butelka whisky, a Kazio imprezował w towarzystwie dwóch pań. I poinstruował mnie: "Speak English, Władziu, przedstaw się ładnie" - przypomniał były kadrowicz.
Deyna nagle przepadł
Koledzy nie mogli się nadziwić, że Żmuda pozostawał w tak dobrych relacjach z Deyną. Co ciekawe, lider polskiej kadry wymyślił nowicjuszowi przydomek. Mówił do niego... Szwagier. Dlaczego akurat tak? Trudno to wytłumaczyć W każdym razie z czasem obaj tak zaczęli się do siebie mówić. - Kazik pierwszy nazwał mnie Szwagrem - opowiada Żmuda. - Ja też zacząłem tak do niego mówić, więc zostaliśmy Szwagrami. Mówiono o nas, że idealnie się dobraliśmy, że prawie z sobą nie rozmawiamy, zamieniamy najwyżej dwa słowa, ale wystarczy, iż jeden mrugnie, a drugi wie, o co chodzi. (...) Był dla mnie wielkim piłkarzem, więc na początku naszej znajomości nie miałem śmiałości za wiele się odzywać. Nie chciałem się wychylać, wychodzić przed szereg, tym bardziej że nigdy nie byłem gadułą - przyznał Żmuda, który opisał w biografii "A ty będziesz piłkarzem" słabości Deyny. Zdarzyło się, że ten legendarny gracz przepadł na kilka dni. Co się z nim działo i jak zareagował trener Legii Andrzej Strejalu? O tym przeczytacie na kartach biografii Władysława Żmudy.
Niesamowite przygody Władysława Żmudy. Oryginalna biografia legendy reprezentacji Polski