– Reprezentacja Polski przez ponad pół roku, kiedy prowadził ją Fernando Santos, praktycznie nie istniała – powiedział Zbigniew Boniek. – Dlatego w niedzielę, oglądając mecz z Mołdawią, szkoda mi było naszego zespołu. To drużyna stworzona w dużej mierze z młodych piłkarzy. Nowe rozdanie. Widać było żar, chęć, ambicję, szybkość. Piłkarze chcieli za wszelką cenę wygrać. I po meczu widać było, że jest im naprawdę przykro. Natomiast za kadencji Santosa nie widziałem po porażkach, obserwując twarze piłkarzy, żeby coś było nie tak. Ta drużyna po prostu nie istniała – zauważa Zibi, który jasno też ocenia powołanie następcy Portugalczyka, Michała Probierza.
Dajmy czas Probierzowi
– Dajmy mu czas na pracę. Skończmy z populistycznymi opiniami, że trzeba wszystko zaorać, dać tylko kadrę U-21. Moim zdaniem idzie to w jakimś kierunku. Nie zapominajmy, że proces dopływu młodych zawodników do reprezentacji trwa 6-8 lat. I on następuje. Jeżeli wyliczymy, ilu zawodników puka do tej kadry i niedługo będzie gotowych do gry w reprezentacji, to nie wygląda to najgorzej – analizuje Boniek.
– Uważam, że Michał stara się stworzyć zupełnie inny klimat. Moim zdaniem Santos przyszedł do Polski dlatego, że miał dobre CV i znane nazwisko. Nikt nie wziął pod uwagę, że w Portugalii nie przedłużono z nim kontraktu. Trochę daliśmy się wszyscy nabrać na to wielkie nazwisko – ocenia były szef PZPN.
– Michał zastał sytuację taką, jaką zastał. W przeciwnym razie nikt nie zmieniłby selekcjonera. My chcielibyśmy od razu zdobyć mistrzostwo świata czy Europy. To nie jest takie proste. W ogóle mam wrażenie, że szukamy negatywnych aspektów w tej reprezentacji, a to do niczego nie prowadzi. W tym wszystkim jest za mało radości. Ja szukałbym pozytywnych stron, bo to się może przydać – kwituje Zbigniew Boniek.