- Jestem trochę pokiereszowany po ostatnim meczu ligowym. Mam kilka szwów na głowie - opowiadał Saganowski tuż po wejściu do hotelu Olympic, w którym zamieszkali kadrowicze. - Ale z formą nie jest źle. Mam nadzieję, że jeśli nawet nie w pierwszej jedenastce, to jako joker pomogę drużynie - dodał.
O miejsce w składzie zamierza powalczyć również Fabiański, który na razie ma jednak inne zmartwienie.
- To już w Anglii jest zdecydowanie ładniejsza pogoda. Kilkanaście stopni, świeci słońce. Jest różnica - mówił "Fabian", trzęsąc się z zimna. Na przenikliwy chłód narzekał też Smolarek, ale zdecydowanie poważniejsze kłopoty ma Artur Boruc.
- Być może w Belfaście przydałaby mi się ochrona... - stwierdził bramkarz Celticu, do którego kibice Irlandii Północnej pałają szczerą nienawiścią i wysyłają pogróżki. Otuchy Borucowi starała się dodać Sara Mannei. Partnerka Artura przywiozła go pod sam hotel.