"Niekochani" odbili się wśród kibiców piłkarskich w Polsce sporym echem. Fanom przypadła do gustu przede wszystkim unikalność zdjęć. Mogli poznać od środka szatnię reprezentacji kraju i zobaczyć, w jaki sposób zachowuje się szkoleniowiec zespołu, Jerzy Brzęczek. W sieci zaczęły pojawiać się liczne komentarze o zmianie podejścia do trenera, który mógł pokazać się wszystkim z zupełnie innej strony. Nie wszyscy jednak są entuzjastami miniserialu.
Zbigniew Boniek dla Super Expressu o powrocie ligi: Dostaliśmy 40 dni, wykorzystajmy je dobrze!
"Niby oglądamy kulisy pracy trenera i jego sztabu, ale w głowie pozostaje nie taktyczny geniusz selekcjonera, a głównie jego żal do otaczającego świata. Przecież nie gra przeciwko komuś (oprócz drużyn przeciwnych), tylko kadra gra dla kogoś, czyli kibiców. Są pretensje do dziennikarzy za to, że gra Biało-Czerwonych nie była wystarczająco chwalona, a raczej krytykowana, mimo zwycięstw. Pozostają też obrazki trenera rzucającego mięsem w co drugim słowie. Im sytuacja bardziej nerwowa, tym, co zrozumiałe, jest ich więcej" - czytamy w felietonie byłego reprezentanta Polski, Dariusza Dziekanowskiego, zamieszczonym w "Przeglądzie Sportowym".
Po chwili Dziekanowski dodaje już bardziej dosadnie: "To enerdowska pornografia, w której granice dobrego smaku są przekroczone. Świadomość, że piłkarze i trenerzy posługują się takim, a nie innym językiem, to jedno, a promowanie takich zachowań – to drugie. I na to nie ma mojej zgody".
"Niekochani" byli na tyle głośną produkcją, że jej autorzy bez wątpienia przygotowali się na różne, nawet tak skrajne opinie. 63-krotny reprezentant Polski do entuzjastów miniserialu z pewnością się nie zalicza.
Czy wygasający kontrakt Brzęczka zostanie przedłużony? Sekretarz PZPN zdradził strategię!