Były reprezentant wytyka poważne błędy Cezaremu Kuleszy. Te słowa nie przejdą bez echa

i

Autor: Marek Kudelski/SUPER EXPRESS, Mateusz Trzuskowski/CYFRASPORT

Rozmowa SE

Były reprezentant wytyka błędy Cezaremu Kuleszy. Te słowa nie przejdę bez echa: „Zadecydowały względy przyjacielskie”

2023-11-28 6:30

Mirosław Tłokiński to były piłkarz wielkiego Widzewa i 2-krotny reprezentant Polski. W przeszłości nie wahał się krytykować władz polskiej piłki, szczególnie za zaniedbania w szkoleniu młodzieży. Mieszkając w Szwajcarii brał udział w projekcie stworzonym przez tamtejszą federację.

- Słabe szkolenie polskich piłkarzy powoduje u nich brak techniki, mądrości i kreatywności – mówi „Super Expressowi” Tłokiński.

„Super Express”:- Eliminacje grupowe do Euro 2024 przegraliśmy z bardzo przeciętnymi zespołami. Jak to ocenić?

Mirosław Tłokiński: - Począwszy od kwalifikacji do MŚ w 2018 roku zawsze trafialiśmy na przeciętne bądź słabe drużyny w grupach. Awans robiliśmy na fundamentach dobrego przygotowania fizycznego, mentalnego i trochę szczęścia. Teraz i tego zabrakło. Słabe szkolenie polskich piłkarzy powoduje u nich brak techniki, mądrości i kreatywności, które to cechy są potrzebne w turniejach, gdzie gra się trzy mecze w ciągu 7-10 dni. Stąd wzięły się nasze trzy ostatnie kompromitacje w finałach wielkich imprez. Potrafimy "walczyć" w pojedynczych meczach eliminacyjnych, ale nie umiemy "grać" w turniejach. 

- Jednak te eliminacje przegraliśmy we wstydliwym stylu, dlaczego?

- Najważniejszą rzeczą jest podejście władz PZPN do polskiej piłki. Trochę jak w przypowieści biblijnej, że trzeba wybrać pomiędzy mamoną a wiarą, to PZPN musiał wybrać pomiędzy mamoną a wiarą w szkolenie i wybrał mamonę. Nie robią szkolenia, a jeśli już przeznaczają pieniądze na szkolenie, to w nieefektywny sposób. Jeśli pan pyta o bezpośrednie przyczyny braku awansu, to uważam, że nie mamy już pokolenia choćby z 2016 roku z Błaszczykowskim, Piszczkiem itd., bo został tylko Lewandowski. Zresztą wówczas też nie wykorzystano w pełni potencjału pokolenia.

Legendarny trener ostrzega przed barażami. Podaje bezlitosny przykład: Mówiliśmy o nich „jakaś Mołdawia”.

- Michał Probierz wykorzystuje potencjał obecnego?

- Nie chcę oceniać ani mówić, że nie wykonał zadania, bo uważam, że nie ma odpowiedniego materiału ludzkiego do dużych wyzwań. Mógłbym go krytykować słuchając jego wypowiedzi. Mówi co chciałby osiągnąć, jakie ma zadania, a później tego nie widać w grze. Po meczu z Czechami był zadowolony mówiąc, że mieliśmy przewagę i spełniliśmy zadania na boisku, więc tego nie rozumiem. To kompromitujące wypowiedzi. Podobnie jak zadowolenie po meczu z Łotwą, gdzie od 70 minuty rywale nas zdominowali. A przecież przygotowanie fizyczne zwykle było naszym atutem.

- Zdominowali nas przede wszystkim dlatego, bo w końcówce zeszli z boiska najlepsi tego dnia Lewandowski i Zalewski.

- To my jako 38 milionowy naród mamy opierać naszą piłkę na starszym już Lewandowskim, Zalewskim, Zielińskim i może jeszcze Szczęsnym?! Przecież powinniśmy mieć 22 równorzędnych piłkarzy na reprezentacyjnym poziomie! Wynika z tego, że jak zabraknie dwóch czołowych piłkarzy z 38-milionowego kraju, to nie mamy reprezentacji. Przecież to są żarty. Francuzi, Holendrzy czy Niemcy mogą wpuszczać na boisko po trzy reprezentacje.

Marcin Bułka w pogoni za rekordem we Francji. Statystyki nie kłamią, to musi zrobić bramkarz Nicei

- W jakim stopniu odpowiedzialność za brak awansu z grupy ponosi prezes PZPN Cezary Kulesza. W ciągu 20 miesięcy trzykrotnie wybierał nowego selekcjonera, co raczej nie służy stabilizacji.

- Jeśli tak często się zmienia trenerów i przeanalizujemy na jakiej zasadzie zostali powołani kolejni, to obwiniam Kuleszę za trzy decyzje o różnym charakterze – moralnym, intelektualnym i fizycznym. Moralnym, bo nigdy nie powinien być powołany na selekcjonera Michniewicz i wiemy z jakiego powodu. Intelektualnym, bo nie wolno powoływać trenera, który przychodzi z innego kraju i zupełnie nie zna mentalności polskich piłkarzy, a pod względem fizycznym, to wybór Probierza. O jego nominacji decydowały na pewno względy osobiste i przyjacielskie z prezesem Kuleszą, a nie osiągnięcia i umiejętności. Źle się stało, może nie ostatnio, ale jakiś czas temu, że selekcjonerem nie został Henryk Kasperczak. Miał największy potencjał - jest moralnie czysty, jest wielkim trenerem pod względem intelektu i miał odpowiednią praktykę z sukcesami.

- Nie ma u pana ani szczypty optymizmu przed barażami?

- Mój optymizm można zamknąć w jednym zdaniu. Nie zakwalifikowanie się na Euro 2024 byłoby wstydem a zakwalifikowanie się i udział będzie kompromitacją. Trzy razy powiedziałem coś takiego przed ostatnimi wielkimi turniejami i trzy razy się sprawdziło. Co do tego jak selekcjoner przygotowuje drużynę do baraży, trochę dziwi mnie duża liczba zmian w meczu z Czechami w stosunku do poprzedniego i śmieszną rzeczą jest, jak trener uwypukla poszukiwanie kandydatów do reprezentacji. Nasze możliwości kadrowe pod względem jakości są naprawdę małe i już dzisiaj można przewidzieć skład. Z Estonią nie możemy nie wygrać. W finale będzie ciężej, ale uważam, że Walia leży nam najbardziej z trzech drużyn na które mogliśmy trafić. Możemy z nią wygrać, bo to "drużyna walcząca" jak Polska, ale pod jednym warunkiem - przygotowania fizycznego i mentalnego na wysokim poziomie i towarzyszącym nam szczęściu.

Gwiazdor reprezentacji Polski ostro uderzył w Fernando Santosa. Ocenił też pracę Michała Probierza, nie wahał się ani chwili

Sonda
Czy Polska wygra baraże i awansuje na Euro 2024?
Najnowsze