Widowisko. Spektakl. Najlepsze, jak dotychczas przynajmniej, starcie w fazie grupowej Euro 2016. Mecz, obok którego po prostu nie dało się przejść obojętnie. Starcie potencjalnego czarnego konia - w opinii większości fachowców, w naszym po prostu murowanego faworyta do medalu - i obrońców tytułu. Chorwacja kontra Hiszpania. Bitwa o pierwsze miejsce w grupie D. Bitwa o uniknięcie tej strony drabinki, w której już wylądowały inne potęgi: Niemcy, Włochy, Francja oraz Anglia.
Ante Cacić ruszył do tego boju niczym szaleniec. Nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Luki Modricia. Tu był usprawiedliwiony. Przy innych decyzjach już mniej. Wybrał bowiem piłkarzy do tej pory mniej eksploatowanych. Młodych. Głodnych sukcesów i sławy. A tylko na ławce posadził chociażby Mario Mandzukicia. Tak jakby do starcia z obrońcą tytułu podchodził z marszu, byle nie znużyć swoich największych gwiazd starciami o zerową stawkę.
La Roja lepiej zaczęła. Jak poprzednie spotkania. Szybkie wymiany podań. Klepka, prostopadłe podanie, uniknięcie pułapki ofsajdowej, natychmiastowa zmiana tempa, płaska centra. Hiszpanom w pierwszych minutach wychodziło niemal wszystko. Chorwatom, przytłoczonym stawką spotkania, jakby odwrotnie. Skoczyło się tak, jak musiało. Golem Alvaro Moraty, który w ten sposób - trzecie trafienie na Euro 2016, tak jak Gareth Bale - uczcił swój transfer do Realu Madryt.
Pójścia za ciosem nie było. Ekipa Ante Cacicia powoli znajdowała swój rytm. Ivan Rakitić po koszmarnym błędzie Davida De Gei trafił jeszcze w poprzeczkę. Ale już po centrze Ivana Perisicia - co za mecz elektrycznego skrzydłowego! - nie pomylił się Nikola Kalinić. Snajper Fiorentiny zrobił to, co nie udawało się w poprzednich meczach Czechom oraz Turkom. Wykorzystał błędy w ustawieniu duetu stoperów "La Roja" - Sergio Ramosa oraz Gerarda Pique - i wpadł idealnie między nich. Oni, jak to mysz z kotem, Katalończyk z Andaluzyjczykiem, intencji partnera nie zrozumieli i wpuścili rywala na piąty metr. Wystarczyło dołożyć nogę.
Sensacja wisiała w powietrzu. Chorwaci przywieźli do Francji - to już możemy napisać - zespół niewiarygodny. Pełen gwiazd. Znanych i nieznanych. Odkrytych i dopiero zaświecających pełnym blaskiem. Takich jak Marco Pjaca, ledwie 21-letniego pomocnika Dinamo Zagrzeb. Technika, kreatywność, fantazja - chłopak urządzał sobie slalomy między zmęczonymi faworytami. Wreszcie padł w polu karnym, ale arbiter nie miał zamiaru pomagać piłkarzom z Bałkanów. Ba! Gdy nadarzyła się okazała, natychmiast próbował ich skrzywdzić. David Silva musiał tylko paść na murawę, by arbiter natychmiast wskazał "na wapno".
Do futbolówki podszedł Sergio Ramos. Antybohater wieczoru. Podszedł, spojrzał na rywala, na partnerów i uderzył. Niby pewnie. Niby precyzyjnie, choć blisko środka bramki. Danijel Subasić wyczuł jednak intencje strzelca, a dopiero powtórki pokazały, że bohaterem okazał się rezerwowy Modrić. To on przekazał kapitanowi niezbędne wskazówki. Zamiar strzelca. Nic dziwnego. Obaj panowie trenują przecież w ciągu sezonu w tym samym ośrodku. W Valdebebas - treningowej świątynii Realu madryt.
I gdy wydawało się, że emocji obdzielić można było kilka meczów tegorocznej imprezy, poszła kontra. Ostatnia. Decydująca. Jak sierpowy Joe Fraziera w policzek Muhammada Ali. Jak All-Inn rzucony w ostatniej partii pokera. Bohaterska interwencja Darijo Srny, wyjście Nikoli Kalinicia, dogranie do Perisicia, a ten - niczym włoskie Pendolino - uciekł rywalowi, wpadł w pole karne i przesądził o triumfie swojej drużyny. 2:1 - ten wynik pamiętany będzie w Zagrzebiu długo. Tym bardziej, jeśli "Hrvatska" wykorzysta łatwiejszą część drabinki, awansuje do półfinału Euro, a później przebije osiągnięcie Davora Sukera oraz Roberta Prosineckiego.
Czyli pokolenie, które we Francji 18 lat temu sięgnęło po brązowy medal mistrzostw świata. Ale najpierw - już w ćwierćfinale - zespół Cacicia - o ile przebrnie kolejną rundę - musi pokonać zwycięzcę pary: Polska-Szwajcaria. Co wcale nie będzie takie łatwe.
Chorwacja - Hiszpania 2:1 (1:1)
Bramki: Kalinić 45, Perisić 88 - Morata 7
Chorwacja: Danijel Subasić - Darijo Srna, Vedran Corluka, Tin Jedvaj, Sime Vrsaljko, Marko Rog (82. Mateo Kovacić), Milan Badelj, Ivan Perisić (90. Andrej Kramarić), Ivan Rakitić, Marko Pjaca (90. Duje Cop), Nikola Kalinić
Hiszpania: David De Gea - Juanfran, Sergio Ramos, Gerard Pique, Jordi Alba - Sergio Busquets, Andres Iniesta, Cesc Fabregas (84. Thiago Alcantara), David Silva - Nolito (60. Bruno Soriano), Alvaro Morata (67. Aritz Aduriz)
Mecz Chorwacja - Hiszpania odbędzie się 21 czerwca o godz. 21:00. Sport.se.pl zaprasza na relację NA ŻYWO i za DARMO z tego spotkania.