Powrót do Polski u progu minionej dekady okazał się bolesny. Dosłownie – ze względów zdrowotnych (między innymi kłopoty z kręgosłupem) i w przenośni – kibice Podbeskidzia, a potem Górnika oczekiwali od byłego kadrowicza cudów, a on tym wyzwaniom nie sprostał. Ostatecznie – ledwie w wieku 32 lat – zszedł z ligowej sceny i zaszył się „gdzieś w rodzinnych stronach”. Stale jednak miał z tyłu głowy obietnicę złożoną cieszyńskiej braci, że „jeszcze tu wróci”.
No i w końcu słowa dotrzymał. Po okresie rozbratu z futbolem, znów włożył piłkarskie buty. Jako prezes (!) Piasta w rodzinnym Cieszynie (- Nigdy nie włożyłem garnituru. Trzeba być chyba prezesem Orlenu, żeby go nosić – mówi „Super Expressowi”), młodszych kolegów poprowadził już do dwóch awansów – z klasy B do okręgówki. W minionym sezonie został królem strzelców tej ostatniej ligi, zdobywając w niej 31 bramek! - Tak wyszło. Nigdy nie polowałem na ten tytuł – podkreśla.
Ireneusz Jeleń nie tylko strzela, ale i asystuje. Synowi!
O 10 mniej – za to część po asystach byłego reprezentanta Polski i uczestnika MŚ'2006 - strzelił... jego syn, 19-letni Jakub. - Może szybkości nie ma takiej, jak ja w najlepszym swoim okresie. Ale to nie grzech; jego chwalą za to za technikę. Ma za to dobrą lewą nogę, której ja nigdy nie miałem! No i głową również lepiej gra niż ja – z dumą podkreśla Jeleń-senior. I z uśmiechem wspomina huśtawkę nastrojów, jaka towarzyszyła mu podczas śledzenia boiskowych postępów syna.
Szymon Włodarczyk, nowy napastnik Górnika stawia sobie niebanalne wyzwanie. Chodzi o... nazwisko
- Kiedy miał sześć-siedem lat, bawił się piłką: robił rulety, kiwki, dryblingi. Strasznie mi się to podobało. Po powrocie do kraju był jednak moment, w którym – powiem szczerze – machnąłem z rezygnacją ręką. „Nie zrobię z niego na siłę piłkarza” - pomyślałem, kiedy na chwilę jakby stanął w rozwoju. Potem go jednak wyciągnęło w górę - dziś ma już prawie 190 cm – i nadzieja znowu wróciła. Niemal od czterech lat gramy razem w jednej drużynie i widzę, że wciąż ma ten zapał, to zacięcie, by coś na boisku osiągnąć – podkreśla Ireneusz Jeleń.