W sobotę zagrał w ukochanego golfa w podkrakowskich Paczółtowicach, gdzie odbył się turniej GP Sitaro. Na polu golfowym przyznał nam, że karierę chciałby zakończyć w Feyenoordzie Rotterdam.
"Super Express": - Wiadomo już, gdzie będzie pan grał w przyszłym sezonie?
- Wciąż się zastanawiam. Mam kilka opcji, a z każdym dniem dochodzą nowe propozycje. Byłem pewien, że pożegnam się z Realem, ale tydzień temu zaproponowali mi nowy kontrakt. Oferta jest bardzo kusząca... Inne kierunki to dobrze znane mi Anglia i Holandia. Mam więc ból głowy.
- Prezes Realu Florentino Perez skusił już Kakę i Cristiano Ronaldo. Skusi Jerzego Dudka?
- To by było prawdziwie magiczne trio (śmiech). A tak poważnie, to na pewno kusi perspektywa grania w odbudowanym Realu, z największymi gwiazdami światowej piłki. W przyszłym sezonie znów mamy zdobywać trofea. Za Madrytem przemawia też to, że moja rodzina czuje się tam fantastycznie. Ale z drugiej strony, jestem bliski zakończenia kariery i chciałbym jeszcze trochę pograć.
- Przez ostatnie cztery lata, w Liverpoolu, a potem w Realu, rzadko miał pan okazję grać.
- Żadnych swoich decyzji nie żałuję! Choć... Opowiem wam coś: kiedy moje córki widzą mecz w telewizji, pokazują palcem, że tatuś stoi w bramce. A to niestety nie jest tatuś, tylko Iker Casillas. A moim marzeniem jest, by córki zasiadły na trybunach i mogły mnie podziwiać w roli podstawowego bramkarza.
- To jednak zmiana klubu? A jeśli tak, to Holandia czy Anglia?
- W obu krajach nazwisko Dudek sporo znaczy. Przyznam szczerze, że chciałbym wrócić do Feyenoordu Rotterdam. Tam zaczęła się moja wielka kariera i właśnie tam chciałbym ją zakończyć. Ale więcej nie mogę powiedzieć. Mam jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji. Chcę wyjaśnić swoją przyszłość do początku lipca.
- Zmieńmy temat. Jak wielokrotny reprezentant Polski ocenia ostatnią wyprawę naszej kadry do RPA?
- Totalny skandal! Nie wiem, dlaczego akurat teraz chłopaki pojechały do RPA. W dodatku zgrupowanie było fatalnie zorganizowane. Nasz problem polega na tym, że nie uczymy się na błędach. Przygotowania do mistrzostw świata 2002 były fatalne. Cztery lata później było niewiele lepiej i na finałowym turnieju znów klapa. Nawet jeśli awansujemy do przyszłorocznego mundialu, to pewnie będziemy mieli powtórkę z rozrywki. Grzegorz Lato i jego podwładni muszą się zastanowić nad swoimi decyzjami. A wracając do RPA: sprytniejsi piłkarze zwyczajnie wypisali się z tego wyjazdu. I dobrze zrobili.