To taki piłkarski Mount Everest, wyżej już w futbolu wspiąć się nie można.
Wiem, że odezwą się teraz głosy, że przecież odszedł z Liverpoolu, bo chciał grać, a do Realu idzie siedzieć na ławie. Ale tak naprawdę w każdym z tych hiszpańskich klubów, z którymi negocjował, mógł skończyć jako rezerwowy, bo za nazwisko i zasługi nikt by mu pewnego miejsca w bramce nie zagwarantował.
A tak to przynajmniej możemy być wszyscy dumni. Ja, jako polski kibic, dumny jestem bardzo. Bo to, że graczem Realu Madryt zostanie nasz rodak, to wielki sukces, prestiż i wyróżnienie dla całego polskiego futbolu.
Na Santiago Bernabeu strzeliłem kiedyś hat tricka, więc mi Real Madryt kojarzy się wspaniale. Mam nadzieję, że równie dobre, albo jeszcze lepsze skojarzenia z "Królewskimi" będzie miał za parę lat Jerzy Dudek.