Wszystko zaczęło się w 2004 roku. Wtedy to Polacy pod wodzą Pawła Janasa udali się w lutym na zgrupowanie do Hiszpanii. Tam na stadionie w miejscowości San Fernando zmierzyli się ze Słoweńcami, których pokonali 2:0. Gole dla biało-czerwonych zdobyli Sebastian Mila oraz Andrzej Niedzielan. Był to jeden z dwóch sparingów pomiędzy oboma zespołami - drugi to już historii najnowsza i 14 listopada 2016 roku. Na Stadionie Miejskim we Wrocławiu padł wówczas remis 1:1 po bramkach Mihy Mevlji w pierwszej odsłonie oraz Łukasza Teodorczyka pod koniec spotkania.
Bardziej pamiętne starcia ze Słowenią to kwalifikacje do mundialu w Republice Południowej Afryki. Polacy rozpoczęli je pojedynkiem z tym rywalem we Wrocławiu po nieudanych w swoim wykonaniu mistrzostwach Europy 2008. Wygrać jednak się nie udało - był remis 1:1 po golu Michała Żewłakowa z rzutu karnego i szybkim wyrównaniu Zlatko Dediča.
Owiany złą sławą jest natomiast pojedynek sprzed niemal równej dekady - z 9 września 2009 roku. Polacy ulegli Słoweńcom w Mariborze aż 0:3 grając fatalnie i grzebiąc swe szanse na przepustkę do Republiki Południowej Afryki. Co gorsza, po końcowym gwizdku ówczesny prezes PZPN, Grzegorz Lato, postanowił zwolnić selekcjonera Leo Beenhakkera w wywiadzie telewizyjnym, czym rozsierdził doświadczonego Holendera.
Jak zatem widać, bilans polsko-słoweńskich starć jest niezwykle wyrównany i brzmi 1-2-1. W meczach o punkty nieco lepiej spisywali się jednak przeciwnicy biało-czerwonych, którzy zanotowali podział punktów oraz zwycięstwo. Pozostaje nam liczyć na przełamanie naszej reprezentacji w tej kwestii już w najbliższy piątek, 6 września na stadionie w Lublanie. Pierwszy gwizdek sędziego zaplanowano na godzinę 20:45.