We wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski udział wzięli Bartosz Kapustka, Jakub Wawrzyniak i asystent selekcjonera Adama Nawałki Bogdan Zając. Tematem numer jeden była kontuzja Wojciecha Szczęsnego, a także zbliżające się wielkimi krokami czwartkowe spotkanie z Niemcami.
- Nie ma co ukrywać, że uraz Wojtka jest dosyć poważny. Z godziny na godzinę jest coraz lepiej. Najbliższe dni pokażą czy będzie miał szansę na występ z Niemcami. Jeśli jego występ okaże się niemożliwy, podejmiemy odpowiednią decyzję. Musimy mieć zawodników gotowych do występu w stu procentach. Jeśli chodzi o pozostałych kadrowiczów – wszyscy są w pełni dyspozycji - przyznał Bogdan Zając.
- Czeka nas arcytrudne spotkanie. Mistrzowie świata pokazali w pierwszym meczu konsekwencję i jakość gry. Mamy swoje atuty i swój plan. Zrobimy wszystko, żeby kibice byli zadowoleni po tym spotkaniu i miejmy nadzieję, że napiszemy piękną historię - dodał.
- Są opinie, że Lewandowski słabo zagrał, bo nie strzelił gola. To piszą ludzie, którzy nie znają się na piłce. Robert odgrywa w naszej drużynie ważną rolę nie tylko wtedy, gdy strzela gole, ale także w grze obronnej i pressingu. Wykonuje dla zespołu kawał czarnej roboty - przyznał Zając.
- Obecna kadra jest zdecydowanie najsilniejsza spośród wszystkich, w jakich grałem. Jej podstawę stanowią doświadczeni zawodnicy, od długiego czasu grający ze sobą. Nasz staż jest coraz większy, wspólnie przeszliśmy przez zwycięstwa i porażki. W czwartek zagramy z mistrzami świata, ale naszą drużynę stać na to, aby pokusić się o trzy punkty - powiedział z kolei Jakub Wawrzyniak.
- Zarówno Wojtek, Łukasz jak i Artur są topowymi bramkarzami. Nie znam się jednak na tym fachu, więc nie chcę ich porównywać. Jako obrońca wiem, że którykolwiek z nich będzie grał, da defensorom poczucie bezpieczeństwa - dodał nawiązując do kontuzji Wojciecha Szczęsnego i jego ewentualnego zastępcy podczas starcia z Niemcami.
- Od dziecka starałem się cieszyć z gry, to przychodziło samo z siebie. Taki się urodziłem i myślę, że tak już zostanie. Do całego zamieszanie wokół mnie podchodzę spokojnie. To był pierwszy mecz w turnieju, wszyscy cieszymy się, że wygraliśmy, nie czuje się lepszym zawodnikiem po tym nim. To bardziej inni ode mnie wymagają. W pokoju wyłączyłem powiadomienia w telefonie, oglądałem mecze EURO i starałem się uciec od tego wszystkiego. Wielu robi ze mnie zawodnika, od którego będzie się wymagać bardzo dużo. Cieszę się, że poprzeczka jest zawieszona tak wysoko, nie poprzewraca mi się w głowie - powiedział Bartosz Kapustka.