Mecz na Legii w niczym nie przypominał piłkarskiego święta. Trudno zrozumieć, dlaczego na arenę debiutu Smudy wybrano stadion na Łazienkowskiej. Nie dość, że jest on przebudowywany to jeszcze murawa bardziej przypominała te znane z ligi okręgowej, aniżeli spotkań międzynarodowych.
Zmiany w składzie, szumne zapowiedzi, gra dwoma napastnikami nic nie dała. Polacy może i chcieli, ale nie mieli żadnego pomysłu na grę. W dodatku popełniali fatalne błędy w defensywie, które zaowocowały kilkoma okazjami dla Rumunów. Jedną z nich w 59 minucie wykorzystał Daniel Niculae z Auxerre (klubowy kolega dość przeciętnego dziś Ireneusza Jelenia) i ładnym uderzeniem z linii pola karnego pokonał Kuszczaka. Żeby dokończyć wątek Auxerre, to piłka po strzale Rumuna odbiła się jeszcze od nogi Dariusza Dudki, drugiego naszego reprezentanta grającego we francuskim klubie.
Polacy nie stwarzali sobie praktycznie żadnych sytuacji. Dopiero w końcówce dwa razy szarpnął Peszko, ale w przeciwieństwie do występów w Lechu nie zachował zimnej krwi przed bramką rywali. Możemy narzekać na niesprawiedliwy remis, ale Bogiem a prawdą, sami omal nie strzeliliśmy sobie samobója. Grający chwilami dość nerwowo Tomasz Kuszczak naprawił na szczęście swój błąd i nie skończyło się na 0:2. Nie powstrzymało to jednak kibiców od szyderczych uwag i głośnego skandowania "Artur Boruc".
Fani powitali kadrę z dużym entuzjazmem, krzycząc m.in. "Franek Smuda czyni cuda". Niestety musimy na nie jeszcze trochę poczekać. W ten smętny wieczór na Łazienkowskiej nic nie funkcjonowało tak, jak trzeba. Plus można zapisać jedynie przy nazwiska Kamila Kosowskiego, który udowodnił, że miejsce w reprezentancji mu się należy. Występ reszty przemilczmy.
Jeden z naszych polityków powiedział kiedyś, że mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie zaczyna. Oby sprawdziło się to w przypadku reprezentacji Polski pod wodzą Franciszka Smudy, który zaliczył bolesny falstart.
Polska: Kuszczak - Kowalczyk, Żewłakow (90+1 - Sadlok), Kokoszka, Piotr Brożek - Błaszczykowski (80. min - Peszko), Dudka, Obraniak (80. min - Roger), Kosowski (76. min - Rybus) - Lewandowski (70. min - Małecki), Jeleń
Rumunia: Pantilimon- Rat, Apostol, Chivu, Radoi, Codrea, Marica (61.
min - Bucur), Tanase (69. min - Goian), Roman, Niculae, Maftei (78. min
- Sapunaru)
Sędzia: Mesahe Mashiah (Izrael)
Żółte kartki: Lewandowski (Polska)- Radoi, Codrea (Rumunia)