Ateńskie "Koniczynki" walczą o coś więcej - o to, żeby uniknąć dotkliwych kar finansowych.
- Kiedy w ostatnią środę Panathinaikos sensacyjnie odpadł z Pucharu Grecji (porażka 2:3 z Panserraikosem - red.), klubowe władze wpadły w szał. W lidze Olympiakos jest już poza zasięgiem, więc bardzo liczyły na triumf w pucharze. Dlatego podobno postanowiły ukarać piłkarzy, obcinając im mocno zarobki - zdradza Polydoros Papadopoulos, grecki dziennikarz piszący na co dzień o ateńskim zespole. - Potem wspaniałomyślnie zdecydowały, że jeżeli Panathinaikos wyeliminuje dziś Villarreal i awansuje do 1/4 finału Ligi Mistrzów, to kary zostaną piłkarzom zmniejszone albo zupełnie darowane.
Pierwszy mecz w Hiszpanii zakończył się świetnym dla Greków remisem 1:1. W rewanżu na własnym stadionie wystarczy więc nie stracić gola.
- Łatwo powiedzieć - komentuje Wawrzyniak. - Nie możemy z takim nastawieniem podejść do tego meczu, bo skończyłoby się to katastrofą. Hiszpanie w ofensywie są bardzo groźni, mają kilku błyskotliwych piłkarzy, którzy w każdym momencie potrafią zaskoczyć indywidualną akcją. Więc nie możemy się tylko bronić i liczyć na to, że przez 90 minut uda się nic nie stracić. Musimy powalczyć o zwycięstwo - dodaje obrońca reprezentacji Polski, który przyznaje, że jest raczej pewny swego miejsca w pierwszym składzie Panathinaikosu. - Co prawda trener Henk Ten Cate stosuje dużą rotację w składzie, ale wygląda na to, że zagram.
- Ten Cate ostro miesza w składzie, ale Wawrzyniak jest jednym z kilku piłkarzy, którzy przez cały miesiąc grali w każdym meczu od pierwszej minuty - zauważa dziennikarz Papadopoulos. - Jakub jest bardzo solidny, wszechstronny, a trener Ten Cate ciągle go chwali. Dlatego będę bardzo zdziwiony, jeśli Wawrzyniaka nagle zabraknie w składzie "Koniczynek".