- Nie ma co się wymądrzać, to nie jest najsilniejsza liga świata. Ale jestem tutaj, bo znów chcę czerpać radość z gry w piłkę - mówi nowa gwiazda APOEL-u Nikozja.
Kiedy pół roku temu przechodził z Wisły do FC Cadiz, wydawało się, że nic więcej do szczęścia mu nie potrzeba. Zamieszkał nad Oceanem Atlantyckim i grał w klubie, z którym miał walczyć o awans do hiszpańskiej ekstraklasy. Czar szybko prysł, a Cadiz zamiast awansować do Primera Division, spadł do trzeciej ligi. Gra na tym szczeblu rozgrywek byłaby dla "Kosy" upokorzeniem, więc natychmiast zaczął szukać nowego klubu. Tyle że Cypr to przecież też III liga - europejska.
Wisła dawała dwa razy mniej
Okazuje się, że Kosowski zanim związał się z APOEL-em negocjował z Wisłą. Ale znów się nie dogadał. - Propozycja Wisły nie była dla mnie korzystna. A z innymi polskimi klubami nawet nie zamierzałem rozmawiać. Zawsze powtarzałem, że w Polsce chcę grać tylko dla Wisły - deklaruje.
W Nikozji zarobi 400 tysięcy euro za sezon. Dwa razy więcej niż dostałby w Krakowie. Na dodatek, podpisując 2-letni kontrakt, "Kosa"... przeszedł do legendy. APOEL, który ma na koncie 19 tytułów mistrza Cypru, nazywany jest właśnie Legendą.
- Zostać legendą "Legendy" to byłoby coś - śmieje się Kosowski. - Fajnie, że będę miał w zespole kolegę, bo gra tutaj Marcin Żewłakow. Inne plusy przenosin na Cypr? Fantastyczne kebaby, które tu podają, i klimat podobny do tego w Kadyksie - wylicza.
Treningi przeprowadzane w potwornym upale
Rzeczywiście, pogoda w stolicy Cypru niemal przez cały czas dopisuje, choć - jak twierdzi Kosowski - bardziej niż grze w piłkę sprzyja plażowaniu.
- Jest cholernie gorąco! Przed chwilą patrzyłem na termometr i pokazywał grubo ponad 40 stopni. W takim ukropie mamy treningi. W czasie wolnym wolę więc nie ruszać się z hotelu. Niedługo będę jednak musiał stawić czoła upałom, bo trzeba będzie poszukać jakiegoś mieszkania. Chcę wreszcie sprowadzić tutaj rodzinę - zapowiada Kamil.
Na razie Kosowskiemu trudno będzie cokolwiek załatwić, bo... wciąż nie ma samochodu.
- Na fajną "furkę" z klubu się nie zanosi. Na początku pewnie więc coś wypożyczę. A kiedy już będę miał czym jeździć, przyjdzie czas na naukę poruszania się w ruchu lewostronnym. Trzeba się dostosować, znaków przecież nie poprzestawiam - żartuje.