Przez miesiąc nie mógł biegać, nie mówiąc już o kopaniu piłki. W ostatnim przed rundą wiosenną sparingu Borussii Dortmund naderwał mięsień dwugłowy lewej nogi. Przez kontuzję nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji na Cyprze.
- Teraz palę się do gry i chcę szybko odzyskać formę. Trochę to leczenie trwało, ale na szczęście jest już wszystko w porządku - cieszy się Kuba. - Gdy pierwszy raz wyszedłem na murawę, czułem jeszcze ten mięsień, ale trening nie wypadł najgorzej.
Nie ukrywa, że był w Polsce. Pojawił się u doktora Jerzego Wielkoszyńskiego w Piekarach Śląskich. Zawsze u niego przechodzi rehabilitację.
- Niemcy nie wyrazili zgody, bym leczył się w Polsce - zdradza Kuba. - U doktora Wielkoszyńskiego byłem tylko na jednej wizycie i musiałem wracać do Dortmundu.
Teraz najważniejsze, aby jak najszybciej wybiec w podstawowej jedenastce Borussii. Już w najbliższą sobotę jego zespół zmierzy się na wyjeździe z Energie Cottbus.
- Chciałbym już zagrać, ale decyzja należy do trenera - komentuje. - Ciała nie oszukasz, być może nie ma co przyspieszać rehabilitacji i na siłę wybiegać na boisko. Lepiej tydzień dłużej się leczyć, niż zbyt szybko wrócić do gry na sto procent. Przecież celem numer 1 jest EURO 2008, a bez zdrowia w ogóle nie miałbym co marzyć o wyjeździe na mistrzostwa. Możesz walczyć o coś tylko wtedy, gdy jesteś zdrowy - kończy Błaszczykowski.
foto piotr bŁawicki, piotr gajek