Taki Pini Zahavi, stetryczały playboy, popisuje się otoczeniem pięknych miss Afryki lub Brazylii, co mnie akurat śmieszy, ale nierozgarniętym piłkarzom czy prezesom klubów imponuje. Podejrzany biznes nikomu nie przeszkadza, bo pewnie każdy ma z niego jakieś profity. Także usłużni dziennikarze podbijający bębenek na życzenie pośredników. Ileż to razy czytaliśmy o rzekomym zainteresowaniu wielkiego zachodniego klubu polskim zawodnikiem.
Zażądał takich MILIONÓW, jakie ma Lewandowski. Gwiazdor może wylecieć z Bayernu
Humbug służył dociśnięciu do ściany skołowanego właściciela rodzimego klubu przy podpisywaniu kontraktu ze stosowną prowizją menedżerska oczywiście. Właściciel Lecha Jacek Rutkowski nazwał kiedyś ten proceder paybackiem, bo kasa krąży między kilkoma indywiduami ze szkodą dla klubu.
Traktowanie sportu jak maszynki do robienia pieniędzy postępuje w zatrważającym tempie, jego społeczne i wychowawcze walory dawno zeszły na daleki plan. Łamane są przepisy zabraniające udziałów w kilku klubach, pobierania prowizji od obu stron umowy, kaperunku nieletnich. Zaraza z Włoch i Portugalii znalazła dogodne warunki rozwoju i w Polsce. Mecenas L. zza kurtyny steruje już kilkoma klubami a ma apetyt na więcej.
DRUZGOCĄCA opinia o prezesie Korony Kielce. Eksperci ZGNIETLI Krzysztofa Zająca | Super Sport
PZPN pewnie niewiele może zdziałać, skoro FIFA i UEFA pozwala na bezkarne obchodzenie reguł, które same wymyśliły. Finansowe fair play obowiązuje tylko niektórych, podobnie jak zakaz dopingu. Zwalnianie z kontroli gwiazd amerykańskiego futbolu czy basketu obnaża hipokryzję liderów światowego sportu. O ile takowi w ogóle jeszcze istnieją w korporacyjnej rzeczywistości.