Nadszedł czas Fabiańskiego

2008-11-11 3:59

Polak udowodnił, że powinien być pierwszym bramkarzem Arsenalu

O tym, że zagra w meczu Ligi Mistrzów, dowiedział się kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. Nie spanikował, spisał się bez zarzutu. Teraz Łukasz Fabiański (23 l.) może już nie oddać miejsca w bramce Arsenalu Londyn.
„Kanonierzy” w środę podejmowali Fenerbahce Stambuł. Fabiański musiał stanąć oko w oko z bohaterem EURO 2008 Hiszpanem Danielem Guizą i obdarzonym potężnym strzałem Brazylijczykiem Roberto Carlosem. Polski bramkarz nie dał się pokonać ani razu.

Zrobił, co należało

– Jestem zadowolony z debiutu w Lidze Mistrzów. Myślę, że zrobiłem wszystko, co do mnie należało – ocenia swój występ „Fabian”. Do pełni szczęścia zabrakło mu zwycięstwa. Mecz zakończył się remisem 0:0.

– Zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale nadal jesteśmy na najlepszej drodze, by awansować do kolejnej rundy – uważa Fabiański.

Obecność Polaka w podstawowym składzie była niespodzianką, choć już od dłuższego czasu kibice Arsenalu domagali się zmiany w bramce. Dotychczasowy numer 1 „Kanonierów”, Hiszpan Manuel Almunia (31 l.) w ostatnich meczach popełniał bowiem mnóstwo błędów. A jakby tego było mało, na kilka godzin przed spotkaniem z Fenerbahce źle się poczuł, rozbolał go żołądek.

Pojedynek z Kuszczakiem

Menedżer Arsene Wenger postawił więc na Fabiańskiego i niewykluczone, że zaufa mu na dłużej. A przecież już w sobotę ligowy klasyk: Arsenal

– Manchesterem United.

–  Ostatnio nie idzie nam najlepiej i bardzo chcieliśmy wygrać z Fenerbahce, by wrócić na właściwy tor. Nie udało się, ale myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, udowodniliśmy, że jesteśmy silni psychicznie. I dlatego jestem optymistą przed meczem z Manchesterem – tłumaczy Fabiański.

Spotkanie Arsenal – Manchester United może być niezwykle interesujące dla polskich kibiców. Bardzo prawdopodobny jest pojedynek dwóch naszych bramkarzy: Fabiański kontra Tomasz Kuszczak (26 l.).

– Jeśli zagram, nie będzie to dla mnie nic wyjątkowego. Po prostu będę szczęśliwy, że dostałem kolejną szansę – spokojnie, w swoim stylu kwituje Fabiański.

Najnowsze