Po nieudanych mistrzostwach świata z Kamerunem przestał pracować trener Paul Le Guen. Przeciwko Polsce piłkarzy z Afryki poprowadzi pierwszy i chyba ostatni raz Jaques Songo'o (były bramkarz reprezentacji). Czy to oznacza, że ta drużyna jest w rozsypce?
"Super Express": - Termin meczu chyba nie jest dla was korzystny: tuż przed startem rozgrywek w silnych europejskich ligach.
Sebastien Bassong: - To prawda, termin nie jest najlepszy. Miałem ciężkie przygotowania w swoim klubie. Za tydzień startuje Premier League, podobnie zresztą jak liga francuska, w której gra wielu moich kolegów z reprezentacji. Ale nie przyjechaliśmy tu na wycieczkę.
- Na pewno?
- Na pewno! Każ-dy mecz w reprezentacji to obowiązek jak najlepszej gry i walki o zwycięstwo. Tak samo będzie dzisiaj. Nie odpuścimy Polakom! A wracając do wycieczki... jestem w Polsce pierwszy raz i bardzo mi się tu podoba. Nie spodziewałem się, że jest tutaj tak ciepło (śmiech).
- Wasza drużyna jest w przebudowie, ale i tak jesteście faworytem. Polska ostatni mecz towarzyski przegrała z Hiszpanią aż 0:6.
- Ale to akurat oznacza, że teraz Polacy za wszelką cenę będą chcieli się zrehabilitować. Zapowiada się więc ciekawy mecz, bo i my po nieudanym mundialu w RPA mamy coś do udowodnienia.
- Jesteś jednym z tych piłkarzy, który wykorzystał możliwość zmiany barw narodowych. Grałeś we francuskiej młodzieżówce, a teraz w dorosłej reprezentacji Kamerunu. Nie żałujesz tej zamiany?
- Nie. We francuskiej kadrze U-21 grałem w 2007 roku. Później nie byłem już powoływany przez trenerów francuskich reprezentacji. Kiedy w ubiegłym roku zaproponowano mi grę dla Kamerunu, zgodziłem się. Urodziłem się we Francji, ale mój ojciec i jego przodkowie pochodzą z Kamerunu, dlatego czuje związek z tym krajem. Ale Francji nie przestałem lubić (śmiech).
- Niedługo Francuzi mogą żałować. Jesteś ciągle młody, a już grasz w jednej z najsilniejszych lig świata. Wielka kariera i popularność przed tobą.
- Nie chodzi o sławę, ale o to, żeby być coraz lepszym piłkarzem, osiągać kolejne cele. Najbliższy to rywalizacja z Young Boys Berno w eliminacjach Ligi Mistrzów. Za dużo kosztowała nas walka o pierwszą czwórkę w poprzednim sezonie ligi angielskiej, żeby teraz nie awansować do Champions League.