Z rocznego pobytu w Realu (w trzeciej kadrze "Królewskich") to właśnie Ramosa polski piłkarz wspomina najcieplej. - Był miły, zagadywał i pytał, skąd jestem. Bardzo pomagał młodym zawodnikom. Fajnie będzie teraz przeciwko niemu zagrać - mówi "Super Expressowi" Glik.
W Hiszpanii Glik przebywał przez ponad dwa lata (rok w Madrycie i rok w Deportivo Horadada).
- Dzisiejszy mecz to dla mnie trochę powrót do przeszłości. Bardzo bym chciał, by trener dał mi szansę gry w tym spotkaniu. Przeżycie byłoby na pewno niesamowite. Uważam, że nie stoimy w meczu z Hiszpanami na straconej pozycji, spotkanie z Serbią pokazało, że potrafimy grać w piłkę - podkreśla Kamil.
W meczu z Serbią Glik był naszym najlepszym obrońcą, radził sobie z byłym zawodnikiem Valencii, a obecnie Birmingham, ponad dwumetrowym Nikolą Żigiciem (30 l.).
- Wiedziałem, że ze względu na jego wzrost Serbowie będą grać długimi podaniami, ale im w tym przeszkodziliśmy. Najważniejsze, że nie przestraszyliśmy się serbskich gwiazd i... hiszpańskich też się nie wystraszymy. Bo niby dlaczego? Grałem przeciwko Bułgarii, w której występował Dymitar Berbatow i jakoś dawałem radę - przypomina Glik.
Obrońca Piasta Gliwice liczy, że w meczu z Hiszpanią biało-czerwoni wreszcie się przełamią i strzelą gola.
- Nie straciliśmy bramki od trzech spotkań. To mnie cieszy, jestem przecież obrońcą. Ale w dwóch meczach nie potrafiliśmy nic strzelić, to jest problem. Trzeba wziąć się do roboty i może trafić w meczu z Hiszpanią? Postaram się uprzykrzyć życie mistrzom Europy, mimo że jestem ich wielkim fanem. Będę trzymał kciuki, by wygrali mundial, bo obecnie grają najlepszą piłkę na świecie - twierdzi Glik.
Na razie obrońca Piasta myśli tylko o meczu z Hiszpanią, ale po powrocie ze zgrupowania zastanowi się nad swoją przyszłością.
- Chcę odejść z Piasta i tego nie kryję. Ale na razie odcinam się od tych spekulacji. Takie mecze, jak ten z Hiszpanią, pozwalają mi całkowicie o tym zapomnieć - wyjaśnia reprezentant Polski.