– Mam wrażenie, że Paulo Sousa przekombinował – mówi wprost były napastnik m.in. NEC Nijmegen. – Gramy ostatni mecz eliminacji. Niezwykle ważny. Robert Lewandowski gra cały mecz na sztucznym boisku w Andorze, a w Warszawie nie jest w stanie zagrać 45 minut. By dać coś zespołowi. Kapitan zawsze powinien być z drużyną. On sam powtarza, że zawsze chce grać. Powstaje więc pytanie, czy nie miał jakiegoś delikatnego urazu – zastanawia się Niedzielan, który razem z Bożydarem Iwanowem komentował dla Polsatu Sport poniedziałkową porażkę Polaków z Węgrami.
Jacek Bąk po występie Polski z Węgrami. Mocny komentarz byłego kadrowicza
PONIŻEJ ZAPIS WIDEO CAŁEJ ROZMOWY Z ANDRZEJEM NIEDZIELANEM
– Coś co wyglądało tej jesieni dobrze, bo ta ekipa rosła, jednym meczem zostało zmazane. Zniknął ten pozytywny wizerunek drużyny. Na własne życzenie, bo na koniec eliminacji wkradł się minimalizm w sztabie. A tu nie wolno spuścić nogi z gazu. Trzeba cisnąć do końca, bo są takie sytuacje, że tego farta może zabraknąć – dodaje „Wtorek”, który w eliminacjach do Euro 2004 potrafił skarcić „Madziarów”, strzelając im dwa gole w Budapeszcie. Wtedy kadra prowadzona przez Pawła Janasa wygrała 2:1, ale na turniej do Portugalii nie pojechała.
Emocjonalny wpis kadrowicza. Tymoteusz Puchacz skomentował mecz z Węgrami
Poniedziałkowa wpadka na Stadionie Narodowym komplikuje misję „MŚ 2022”. O przyszłoroczny czempionat w Katarze trzeba będzie się bić, najprawdopodobniej, w roli drużyny nierozstawionej. To z nami mogą zmierzyć się w marcu Włosi, czy Portugalczycy.
Zdaniem Niedzielana Węgrzy nie wygrali szczęśliwie, byli po prostu lepsi. – Węgrzy tym meczem pokazali, że są lepsi technicznie. To widać było gołym okiem. Ten spokój przy piłce, wyszkolenie tych chłopaków jest po prostu na wyższym poziomie. U nas przemówił poziom stresu i splątał naszym zawodnikom nogi. Brak Roberta Lewandowskiego to wyciągnięcie z szachownicy najważniejszej figury. I tu nie chodzi o gole. Lewy to jest kapitan, jego obecność sprawia, że inni grają lepiej o 20 lub 30 proc. lepiej. W pierwszej połowie nie było nikogo, kto wziąłby ciężar gry na siebie. Nie było osobowości. Po przerwie na murawie pojawił się Piotr Zieliński, ale on też nie jest tego typu osobowością. Lewy wprowadza element mobilizacji i motywacji, który nie widzieliśmy. Dopiero na sam koniec ruszyliśmy na sam koniec po remis. To za mało – dodał.
Kulesza zapytany o Sousę. Tą odpowiedzią nie pozostawił wątpliwości. Dosadne stanowisko