- Chciałbym grać w klubie jeszcze więcej - mówi nam Grosicki. - Ale skoro wygrywamy mecze, to koncepcja trenera się sprawdza, więc trzeba się cieszyć z tego, co mam. Tym bardziej że zagrałem pierwszy raz w sezonie w wyjściowym składzie. Trochę szkoda, że nie strzeliłem gola, bo przed Niemcami byłbym jeszcze bardziej pewny siebie.
"Super Express": - Zszedłeś w 63. minucie. To była zmiana taktyczna?
Kamil Grosicki: - Częściowo tak. Poza tym miałem mocno zbitą łydkę. Ciężko mi się chodzi, ale znam swój organizm i wiem, że za dwa dni będę gotowy do gry.
- Czujesz się pewniakiem do składu w meczu z Niemcami? Kubie Błaszczykowskiemu i Sławkowi Peszce brakuje ogrania, bo nie mieszczą się w składach swoich drużyn.
Zobacz: Wojciech Szczęsny bohaterem AS Roma! Zobacz cudowną interwencję przeciwko Juventusowi [WIDEO]
- Myślę, żę nawet gdyby grali regularnie, to trener Nawałka znalazłby dla mnie miejsce w składzie. Wiem, jaką mam pozycję w drużynie.
- Stawka i miejsce meczu z Niemcami nie spętają wam nóg? Rywale chyba nie bez powodu wybrali Frankfurt, gdzie odnieśli najważniejsze zwycięstwo w historii z Polską (1:0 w 1974 r.).
- Nie ma o tym mowy. Żeby grać w finałach Euro, musimy wygrywać z najlepszymi. Przed pierwszym meczem z Niemcami (2:0) powiedziałem, że ewentualnym zwycięstwem możemy tylko zyskać, bo wszyscy nas skreślali. Teraz powtórzę to samo. Przyzwyczailiśmy kibiców do dobrej gry i chcemy to podtrzymać. Wiemy, do jakiego rywala i gdzie jedziemy, ale nogi nam nie zadrżą.
- Jak spisuje się porsche, które masz od kilku miesięcy?
- Dobrze chodzi, ma 460 koni mocy. Wyciągnąłem prędkość 270 km na autostradzie, czyli podobnie jak... na boisku (śmiech). Żona czasami mnie hamuje, gdy jadę za szybko, ale uważam, że kieruję bezpiecznie.