Z Brukseli, gdzie Beenhakker ma dom, do Lille - miejsca zamieszkania Obraniaka - jest 111 kilometrów, z czego 96 km wygodną autostradą. Przejazd zajmuje 1 godzinę 19 minut. Koszt paliwa to 10 euro 80 eurocentów, a więc 21,60 w obie strony. Niestety, przez ostatnie miesiące, kiedy decydowała się sprawa obywatelstwa dla Obraniaka, Holender nie znalazł czasu (i pieniędzy?), aby wybrać się do Ludovica.
- Trenerzy i działacze innych reprezentacji stają na głowie, aby przekonać do siebie grających we Francji piłkarzy, odwiedzają ich, zapraszają na wczasy, aby lepiej poznali kraj pochodzenia. A Obraniaka władze PZPN cały czas lekceważyły - mówi Tadeusz Fogiel, menedżer mieszkający we Francji, który przyczynił się do tego, że Obraniak jednak będzie mógł zagrać dla Polski. Zadecydowała determinacja Ludovica, Fogla i szefa skautingu PZPN Macieja Chorążyka.
Wcześniej Leo mówił, że nie pojedzie do Ludovica, bo ten nie ma polskiego paszportu, ale może teraz Holender wybrałby się do Lille? Niby Beenhakker ma go powołać na sierpniowy mecz z Grecją, ale wizyta u piłkarza by się przydała. Jeśli problemem są pieniądze, to po okazaniu przez Leo faktury "Super Express" zwróci mu 21,60 euro i dorzuci na jego ulubione cappuccino po drodze.
- Obraniak to bardzo utalentowany chłopak... Jest żywym srebrem. Ruchliwy, ciągle nęka rywali. Ma bardzo dobrą lewą nogę, to może być nowy Krzynówek - mówił nam Marcin Żewłakow, który grał z Ludovikiem w Metz. Od tego czasu Ludo jeszcze się rozwinął, a statystyki nie kłamią - 9 goli i 5 asyst w ostatnim sezonie Ligue 1 to jak na pomocnika bardzo dobry bilans.
- To dzięki jego akcji w ostatniej kolejce Lille strzeliło gola i awansowało do Ligi Europejskiej. Ludovic będzie wielkim wzmocnieniem polskiej kadry - przekonuje Fogiel.
Miejmy tylko nadzieję, że Leo to zrozumie i nie zlekceważy tego piłkarza, bo on mu może jesienią uratować skórę.