Informacja o tym, że Grzegorz Krychowiak zgłosił zawiadomienie do prokuratury na Jacka Jaroszewskiego, spadła jak grom z jasnego nieba. Jako pierwszy podał ją portal Onet, a później potwierdził to sam piłkarz w mediach społecznościowych, który jednak szybko podkreślił, że nie będzie tej sprawy komentował i pozostawia ją w rękach odpowiednich służb. Na obszerniejszy komentarz zdecydowała się druga strona, która twierdzi, co dość oczywiste, że nie działała w żaden sposób nielegalnie. W rozmowie z „Faktem” ojciec Grzegorza Krychowiaka również nie chciał z góry zakładać, jak ten spór się zakończy, jednak przyznał, że jego synowie stracili na tym ogromne kwoty. – Poczekajmy na rozwój sytuacji. Dziś trudno coś wyrokować. Na pewno cała sprawa nie wygląda zbyt ciekawie. Pewne jest tylko, że dla mojego syna ta inwestycja zakończyła się potężną stratą finansową i biznesowym fiaskiem. A jak to się potoczy dalej? Tak jak Grzesiek napisał w mediach społecznościowych – dajmy pracować organom ścigania. Niech to one ustalą, kto miał rację – powiedział Edward Krychowiak.
Ojciec Grzegorza Krychowiaka mówi wprost: „to była bardzo duża suma”
Z Jackiem Jaroszewskim wspólne interesy połączyły nie tylko Grzegorza Krychowiaka, ale też jego brata Krzysztofa. Był on prezesem spółki, ale miał zostać odwołany z tej funkcji właśnie przez drugą stronę sporu. – Każdy, kto ma jakiekolwiek zastrzeżenia czy podejrzenia co do legalności działań podejmowanych w kontaktach biznesowych, może zaskarżyć je do prokuratury i domagać się swoich praw w sądzie. I niech śledczy rozstrzygają, kto ma rację. Prawdą jest, że Grzesiek i jego starszy brat Krzysztof, który został przez drugą stronę pozbawiony funkcji prezesa, stracili kapitał zainwestowany przez Grzesia w spółkę – kontynuował ojciec reprezentanta Polski.
„Fakt” przekazał, że w nieoficjalnych doniesieniach pojawia się nawet kwota 3 mln złotych, jakie miał włożyć w ośrodek lecznicy pod Poznaniem Grzegorz Krychowiak. Ojciec Grzegorza i Krzysztofa nie potwierdził tej kwoty, ale podkreślił, że nie były to małe pieniądze. – O dokładnych kwotach nie chcę mówić, ale to była bardzo duża suma – mówi.