Konflikt dotyczy wywiadu, jakiego Maciej Szczęsny udzielił jednemu z portali internetowych po awanturze Peszki z niemieckim taksówkarzem w kwietniu 2012 roku. Zawodnik Koeln szarpał się wówczas z niemieckim taryfiarzem i trafił na komisariat. Z Peszką feralną taksówką jechał Marcin Wasilewski, ale do jego zachowania nikt nie miał pretensji. Szczęsny, komentując całe zdarzenie, w rozmowie z dziennikarzem powiedział: - Jeśli grasz w reprezentacji Polski i dajesz się zamknąć w izbie wytrzeźwień, to jesteś głąbem, kołkiem i debilem.
Ta wypowiedź tak mocno dotknęła Peszkę, że postanowił bronić dobrego imienia w sądzie i zarzucił starszemu koledze naruszenie dóbr osobistych.
Sławomir Peszko jak Cejrowski czy Tony Montana? Szokuje koszulą! [WIDEO]
Szczęsny odpierał zarzuty, że jego stwierdzenie nie odnosiło się personalnie do Peszki, bo w Niemczech nie ma czegoś takiego jak izba wytrzeźwień. W rozprawie cywilnej sąd przyznał rację byłemu bramkarzowi, ale gracz Kolonii walczył dalej. Najpierw złożył apelację w sądzie wyższej instancji w Krakowie, a potem wniósł o jej wstrzymanie i złożył pozew w Poznaniu (art. 212 kk). Prokurator wszczął przeciwko Szczęsnemu postępowanie karne, a sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Kielcach.
Sławomir Peszko na wczorajsze posiedzenie przybył w towarzystwie prawnika. Ubrany w czapeczkę bejsbolową założoną daszkiem do tyłu na rozpoczęcie posiedzenia oczekiwał na końcu korytarza. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. W przeciwieństwie do Macieja Szczęsnego, który dowcipkował z przedstawicielami mediów.
Po trwającym ponad godzinę posiedzeniu niejawnym Peszko jak strzała wyskoczył z sali i bez słowa opuścił budynek sądu. Jego prawnik Michał Jędrzejczyk powiedział tylko, że nie zamierza komentować decyzji sądu i pośpieszył za swoim klientem.
Szczęsny natomiast był zaskoczony, że sprawa wczoraj nie dobiegła końca. - Nie wiem, ile jeszcze to potrwa, bo pełnomocnik oskarżyciela złożył wniosek o przesłuchanie autora tekstu, osoby wiarygodnej, która już składała zeznania dwa lata temu. Tak jakby teraz ten człowiek coś mógł wnieść do autoryzowanego przeze mnie wywiadu - dodał z przekąsem bramkarz.