"Super Express": - Menedżerem Brighton jest Urugwajczyk Gustavo Poyet. Zagadnął cię o dzisiejszy mecz z jego rodakami?
Tomasz Kuszczak (30 l.): - Przez ostatnie kilka dni dużo rozmawialiśmy o tej rywalizacji. Trener zastanawiał się nawet, czy czasem nie przyjechać do Gdańska. Poyet zwraca uwagę na to, że ostatnie mecze w eliminacjach MŚ 2014 nie były najlepsze w wykonaniu jego rodaków. Mówi, że atmosfera wokół kadry po trzech porażkach z rzędu jest nie najlepsza.
- To dobrze dla Polski, bo będzie nam łatwiej o wygraną.
- Trener Poyet ma w tym temacie odmienne zdanie. W jego opinii Urugwaj nawet w takiej dyspozycji będzie bardzo trudnym rywalem. W końcu to mistrz Ameryki Południowej i czwarty zespół mistrzostw świata. Mecz z Polską to dla urugwajskich piłkarzy znakomita okazja, aby naprawić nadszarpnięty wizerunek drużyny, a najważniejsze to przerwać fatalną serię.
- Poyet podpowiedział zatem, jak zatrzymać urugwajskie gwiazdy?
- Siła ofensywna naszego rywala budzi szacunek. Edinson Cavani to najlepszy strzelec włoskiej Serie A, a Luis Suarez angielskiej Premiership. To znakomita wizytówka. A co do Suareza to doceniam jego klasę. Występuje w Liverpoolu, który w tym sezonie zawodzi, a w takim klubie trudniej o bramki.
- To twoje trzecie zgrupowanie, od kiedy selekcjonerem jest Waldemar Fornalik.
- Byłem na dwóch poprzednich zgrupowaniach, ale na boisku nie spędziłem nawet minuty. Może w moim przypadku sprawdzi się powiedzenie: do trzech razy sztuka.
- Byłeś rozczarowany tym, że nie zagrałeś z Anglią?
- Był zawód. Bo kto by nie chciał wystąpić w takim spotkaniu? Ale to była sportowa złość. Gdyby było inaczej, to oznaczałoby, że wszystko po mnie spływa i nie zależy mi na drużynie. A ja chcę być potrzebny. Na nikogo się nie obrażam. W końcu i ja dostanę szansę.