Reprezentacja Polski bez Żurawia? To jest Możliwe!

2008-01-24 20:26

Leo Beenhakker (66 lat) wita się donośnym "Dzień dobry" po polsku. Jest w dobrym humorze, z zadowoleniem przyjmuje informację o nominacji w kategorii "Skrzydeł" redakcji "Super Expressu". Ostatnie kilka dni spędził w Warszawie, ale już niebawem rusza z kadrą na Cypr.

"Super Express": - 2007 rok był dla pana rekordowy. Wybór na trenera roku, człowieka roku, a teraz nominacja w kategorii "Skrzydeł" naszej redakcji. Czy to nie przerosło pańskich oczekiwań?

Leo Beenhakker: - W pewnym sensie tak. Wyróżnienia bardzo mnie cieszą, choć czasem myślę, że to przesada. W końcu jestem tylko trenerem! Z drugiej strony to szalenie przyjemne uczucie - mieć świadomość, że to, co robię sprawia radość tylu Polakom, powoduje dumę u każdego, kto ma polski paszport. Poświęciłem piłce ponad 40 lat życia, ale futbol zwrócił mi to poświęcenie. Nie zapomnę, jak dzięki reprezentacji udało się zjednoczyć Trynidad i Tobago. I nie zapomnę tego, czego doświadczam w Polsce.

- Nie tylko kibice szaleją za panem. Cała Polska widziała, jak Bogusław Kaczmarek pocałował pana w trakcie meczu w rękę. Co pan wtedy pomyślał?

- Zapewniam was, że nie jestem przyzwyczajony do tego, że ludzie całują mnie po rękach. Kiedy Bobo to zrobił, trochę się zdziwiłem, aleÉ Kaczmarek to wyjątkowy facet. Jak mało komu, zależy mu, aby polski futbol wrócił na szczyt. Co tu gadać, lubię go. Cmoknął mnie w sytuacji, gdy strzeliliśmy gola. To był wybuch radości.

Zobacz nagranie wideo:

Leo o Polsce

Get the Flash Player to see this player.

ZOBACZ INNE MATERIAŁY WIDEO>>>

- Po przyjeździe do Polski użył pan słynnych słów: "Przejdźcie ze mną na jasną stronę Księżyca". I wszyscy przeszli?

- Może nie wszyscy, ale bardzo wielu. A tych słów użyłem w odpowiednim kontekście. Do Polski przyjechałem po 1,5 roku na Trynidadzie i Tobago, gdzie widziałem dużo słońca i uśmiech na każdym kroku. A w Polsce przeżyłem szok! Tu było zupełnie inaczej. Tymczasem Polacy powinni być dumni z kraju, który mimo tylu lat w izolacji od Europy, zachował tożsamość. Powinno być w was więcej optymizmu. Macie wszystko, co trzeba, aby Polska była wielkim krajem.

- Co pan najbardziej lubi u nas?

- Macie piękną historię i cudowną architekturę. Uwielbiam Gdańsk, Kraków, Warszawę. Przepadam za polską naturą. Lasy wokół Wronek, mazurskie jeziora.

- To może czas, żeby kupić w Polsce ziemię, dom postawić?

- Mógłbym to zrobić, tylko kiedy miałbym w tym domu mieszkać? Ciągle jeżdżę, pracuję.

- A nie kusi pana, żeby książkę napisać? Raul Lozano właśnie wydaje w Polsce autobiografię.

- Myślałem o tym, miałem mnóstwo propozycji. I napiszę, ale po zakończeniu kariery. Nie mógłbym się skupić na pracy, pisząc o przeszłości. Najpierw dokończę dzieło, a dopiero potem wynajmę dom gdzieś na południu Hiszpanii i zacznę pisać. A będzie co opowiadać!

- Do EURO coraz bliżej, a zmartwień nie brakuje. Co z Żurawskim? Jeśli zostanie w Celticu, będzie mu ciężkoÉ

- Nie mam wpływu na to, czy Maciej zmieni klub. Wiem tylko, że musi grać, bo inaczej nic z tego nie będzie. Najlepszy trening nie zastąpi mu meczu.

- Ma propozycje z Ameryki. Lepsza gra w tamtejszej lidze czy ława w Celticu?

- Lepsza gra w Ameryce. Dobrą ligę tam mają! Jedyny problem, że większość meczów gra się na sztucznej murawie.

- Potrafi pan sobie wyobrazić kadrę bez "Żurawia"?

- Potrafię. Bo nieraz go brakowało, choćby z powodu kontuzji. Spełnia w kadrze bardzo ważną rolę, ale żeby tak było dalej, musi grać w klubie.

- A nie martwi pana sytuacja Krzynówka? Wolfsburg nie chce go sprzedać, ale grać też nie pozwala.

- O Krzynówka jestem spokojny. To wojownik! Wiem, że nigdy się nie podda i zagra tej wiosny dużo meczów. To jeden z tych, którzy są po jasnej stronie Księżyca!

- A Matusiak? Przepowiadał mu pan wielką karierę, a tymczasem najpierw klapa w Palermo, a teraz w Heerenveen. Nie martwi to pana?

- Martwi! To, że nie błyszczy w Heerenveen, to pokłosie jego pobytu w Palermo, gdzie nie grał prawie wcale. A w tym wieku piłkarz musi grać! Jestem w kontakcie z prezesem Heerenveen niemal każdego dnia. Pracują z nim bardzo ciężko.

- Jedyna nadzieja w tym, że odejdzie gwiazda Heerenveen, Brazylijczyk AlvesÉ

- Historia z jego odejściem jest tak długa jak mydlana opera. Sam już w to nie wierzę. Jeśli Brazylijczyk zostanie, to dla Matusiaka najlepszym wyjściem byłoby natychmiastowe wypożyczenie do innego klubu. Bo on, jak Żurawski, musi grać.

- Często podkreśla pan, że na EURO jedziemy po złoto. Tak szczerze: wierzy pan, że zdobędziemy medal?

- A ile pieniędzy postawilibyście na Grecję przed rozpoczęciem EURO 2004?

- Pewnie ani grosza.

- No właśnie. A zdobyła złoto. Jeśli mielibyśmy jechać na EURO jako turyści, to lepiej nie jechać wcale.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze