"Super Express": - Dwa lata temu Niemcy wygrały z San Marino 13:0, a ty zdobyłeś cztery gole. Podpowiesz polskim kadrowiczom, jak się rozstrzeliwuje takie zespoły?
Łukasz Podolski: - Najlepiej trafić ich na samym początku. Tego typu drużyny grają głównie "na ambicji", bo umiejętności za wiele nie mają. I dopóki trzymają 0:0, to jest ciężko. Najgorsze, co może być, to remisować z nimi do przerwy. Bo w szatni jeszcze bardziej się "napompują" i potem zaciekle się bronią. Ale my załatwiliśmy wtedy sprawę bardzo szybko. Trafiłem na 1:0 w 12. minucie i poszło.
- W ostatnią sobotę, bez trudu "ogoliliście" Liechtenstein 6:0. Nie ma litości dla słabeuszy?
- Pewnie, że nie ma. Choć Liechtenstein trochę się bronił. Do przerwy było tylko 1:0. Po moim golu. Ale Liechtenstein jest lepszy niż San Marino. Jestem przekonany, że Polska sobie poradzi.
- Ile według ciebie powinniśmy wygrać?
- Stawiam na 7:0 dla Polski. Niech sobie chłopaki postrzelają. Wiem, że nie poszło im ze Słowenią, ale głowy do góry, to był tylko jeden mecz. San Marino to dobra okazja, by się podbudować.
- W ostatnich dniach stałeś się najbardziej rozchwytywanym piłkarzem świata. "Bild" pisze, że Real Madryt już zaproponował za ciebie Bayernowi 20 milionów euro...
- Miło poczytać, jakie kluby się mną interesują. Szum jest spory, choć ja teraz jestem na zgrupowaniu w Finlandii, bo dziś gramy tu mecz. I przez to trochę jestem odcięty od całego zamieszania. A Real? Brzmi dobrze.
- Więcej pieniędzy ma jednak teraz Manchester City. Tam jest jakiś szalony szejk, który w ogóle nie liczy się z kasą. I też chce cię kupić.
- Lubię i ligę hiszpańską, i angielską, więc zainteresowanie takich klubów może mnie tylko cieszyć. Zapowiada się ciekawa zima, bo dopiero w styczniu będę mógł zmienić klub.
- A nie czujesz się oszukany? Trener Bayernu, Juergen Klinsmann, namawiał cię do pozostania, obiecywał, że będziesz więcej grał, ale nic z tego, z reguły siedzisz na ławce.
- Jestem zły. Bardzo zły. I wcale tego nie ukrywam. Byłbym frajerem, gdybym mówił, że wszystko jest OK. Bo nie jest. Do zimy mam jednak związane ręce...