"Super Express": - Rodzina w Brazylii oglądała twój debiut?
Thiago Cionek: - Tak, bo to spotkanie międzypaństwowe i można było je w Brazylii obejrzeć na żywo. Rodzina jest dumna, tak samo jak ja. To największe przeżycie w mojej karierze, które trudno opisać słowami.
Zobacz również: Tomasz Kuszczak musi szukać nowego klubu
- Miałeś chrzest w reprezentacji? Poznałeś się z kolegami z kadry?
- Nie miałem, bo na tak krótkim zgrupowaniu nie było na to czasu. Chcieliśmy te kilka dni razem wykorzystać jak najlepiej. Poznałem się lepiej z Łukaszem Szukałą, bo razem dotarliśmy na lotnisko, przylatując do Niemiec, więc dużo mi pomagał.
- W obronie popisali się Sławomir Peszko i Maciej Rybus, którzy wybili piłkę z linii bramkowej. Ty za to mogłeś błysnąć w ofensywie, bo strzelałeś głową po jednym z rzutów rożnych.
- Dobrze, że koledzy byli w odpowiednim momencie tam, gdzie ich potrzebowaliśmy. Tak powinna grać drużyna, jeden asekuruje drugiego. Ja miałem swoją sytuację i szkoda, że nie trafiłem dokładniej w piłkę. Fajnie byłoby wygrać i zapisać swoje nazwisko w historii, ale gdy nie uda się zwyciężyć, trzeba szanować remis.
- Gdy schodziłeś z boiska, wyglądało, jakbyś doznał urazu.
- Dostałem mocno w mięsień czworogłowy. Nie byłem w stanie biegać, więc wolałem zejść z boiska. Wygląda jednak na to, że to nic poważnego.
Przeczytaj także: Wściekły Adam Nawałka. Skreślił utalentowanego piłkarza
- Selekcjoner Adam Nawałka określił twoje miejsce w drużynie i mówił o następnych powołaniach?
- Postawił sprawę jasno. Powiedział, że szuka czwartego środkowego obrońcy. A na następne powołania muszę zasłużyć jak każdy - grając dobrze i regularnie w klubie.
- Koledzy po meczu wymieniali się koszulkami z rywalami. Ty jednak zachowałeś swoją.
- To prawda. To będzie najlepsza pamiątka po debiucie.