- Myślimy czasami, że będziemy grać i nikt nie będzie nas kopał. Sorry, ale czasami jest tak, że żeby wygrać, to trzeba walczyć wręcz - mówi Hajto.
„Super Express” : - Czy Walijczycy postraszyli naszych piłkarzy wygrywając zdecydowanie z Finlandią 4:1?
Tomasz Hajto: - Obejrzałem ten mecz i Finlandia fajnie grała w piłkę, a Walia strzelała bramki. Mają jednak naprawdę dobrych zawodników z silnych klubów z Premier League, jak choćby Brennana Johnsona z Tottenhamu. Gra tam wszystko w pierwszym składzie, strzela bramki, a jego wartość sięga 50 milionów euro. Jest kilku innych piłkarzy z bardzo mocnych klubów. Dopiero mecz z Walią, a nic innego, będzie prawdziwym sprawdzianem, w jakim miejscu jest nasza reprezentacja.
- Optymiści przywołują korzystne statystyki, bo wygraliśmy 7 z 10 meczów z Walią. Czy ich styl gry nam odpowiada, czy do tej pory była różnica poziomów na naszą korzyść?
- Walia przeciwko której grałem i zwyciężaliśmy w eliminacjach do MŚ za trenera Engela, a później za Pawła Janasa miała silną drużynę. Przypomnę tylko takie nazwiska jak Garry Speed, który już nie żyje, czy Ryan Giggs. Uważam, że dzisiaj nie mają takich piłkarzy, ale mają solidną drużynę.
To jest atutem reprezentacji Walii. Selekcjoner Robert Page powiedział o tym głośno
- Jak pan wspomina sytuację z meczu w 2001 roku, gdy Robbie Savage łapał pana za szyję, a później rzucił piłką w twarz?
- Normalna sytuacja meczowa. Były emocje, dla nich był to bardzo ważny mecz, a dla nas również. Walczyliśmy o pierwszy awans na mundial po 16 latach. W tym bałaganie, który był w polskiej piłce coś się zaczęło układać.
- Wracając do Savege’a, to jego syn Charlie gra obecnie w reprezentacji Walii, a przeciwko Finlandii był rezerwowym.
- Wierzę, że jest lepszy od ojca, który był wyjątkowym drewniakiem. Przy każdej akcji wykonywał wślizg, bo tylko to umiał robić. Gdyby była zabroniona gra wślizgiem, to Savage w ogóle nie dotykałby piłki.
- Aż tak źle pan go zapamiętał?
- Miałem przeciwko niemu zagrać, to zagrałem i tyle. Złapał mnie za szyję, bo na boisku mógł to zrobić i pewnie się cieszył. Gdyby złapał mnie w szatni, to bym go zmiażdżył. To tak jak w hokeju, jeden jest do gry, a drugi do bójek na lodzie i takim był Savage. W Niemczech o takich mówiło się boiskowy pajac bez umiejętności i pewnie nie grałby tam w piłkę, tylko pomagał gospodarzowi stadionu.
Zaczynał karierę w Liverpoolu, skończy w więzieniu. Bezwzględny wyrok za przemyt narkotyków
- Walijczycy lubią prowokować rywali w niedozwolony sposób?
- Akurat takim prowokatorem był Savage. Ale ogólnie, to Walijczycy wychodzą na boisko i grają maksa. Czy mają większe, czy mniejsze umiejętności, to walczą do ostatniej minuty z pełnym zaangażowaniem, bo grają dla swojego kraju. To samo mają Chorwaci, Serbowie czy Bośniacy.
- Sugeruje pan, że piłkarze tych krajów mają większe poczucie patriotyzmu i grają z większym zaangażowaniem od innych, również od naszych piłkarzy?
- Niczego nie sugeruję, tylko mówię, że na takie reprezentacje przyjemnie się patrzy. Przyzna pan, że to co wyprawia reprezentacja 4-milionowego kraju jakim jest Chorwacja, to rzadko się zdarza. Piłkarze, ale również ich kibice mają wielką dumę chodząc w koszulkach w narodowych barwach. W naszej piłce jest kilka rzeczy, które mi się nie podobają, ale kibicuję naszej reprezentacji, bo sam w niej grałem przez parę dobrych lat. Kibicuję kadrze, ale potrafię odnieść do niektórych sytuacji i problemów.
- Czy gra polskiej defensywy jest problemem? Może powinniśmy wrócić do gry czwórką w obronie.
- Trochę głupoty to zastanawianie się, czy mamy grać trójką czy czwórką w obronie. Wychodzą na boisko ludzie, którzy grają w poważnych ligach i powinni dać sobie radę. Nie mieliśmy prawa stracić gola grając z Estonią w jedenastu na dziesięciu, czy nawet jak graliśmy na 11 na 11, z całym szacunkiem dla Estonii. Jeśli takie błędy popełnia i ma takiego pecha Bednarek, a także pechowo gra Szczęsny, to byłem pewny, że stracimy gola i typowałem 4:1 dla nas. Nie umiemy grać w obronie konsekwentnie i gdy prowadzimy w meczu, to gramy "hura bura", bo wydaje nam się, że nic już nie grozi.
- Należałoby zmienić Bednarka w składzie na Walię?
- Źle się ustawia na boisku, nie jest skoncentrowany. Szczerze powiem, że jestem wręcz zszokowany, że popełniając tyle błędów w reprezentacji, a także w klubie, dalej gra w kadrze. Dla mnie to jakiś fenomen. Do tego strzela dużo bramek samobójczych. Ale z czego to wynika? Gola samobójczego piłkarz strzela, gdy się źle ustawi i próbuje jeszcze coś korygować i ratować. Niektórzy się zachwycają, że on umie wyprowadzać piłkę od bramki i rozgrywać. Ja tego nie widzę w meczach reprezentacji. Ciężko mi powiedzieć, kto powinien grać na środku obrony. Nie wiem, czy Bartosz Salamon jest gotowy po długiej przerwie, bo nie widzę piłkarzy na treningach. Tak jak grał przed zawieszeniem, to byłby gotowy. Lepiej od Bednarka się ustawia i gra głową, nie panikuje i jak trzeba, to naprawdę wejdzie ostro.
- To jak będzie z Walią?
- Grają u siebie, na pewno będzie pressing i agresja z ich strony. Musimy się przeciwstawić taką samą grą. Myślimy czasami, że będziemy grać i nikt nie będzie nas kopał. Sorry, ale czasami jest tak, że żeby wygrać mecz, to trzeba walczyć wręcz. Jest pytanie, czy podniesiemy tę rękawicę, bo na razie jest obrażanie się piłkarzy, gdy im się powie, że któryś z nich zrobił błąd. To im wychodzi najlepiej. Mogę skrytykować jednego czy drugiego piłkarza i wytknąć mu błędy, ale serduchem zawsze będę za reprezentacją. Co do samej prognozy, to szanse oceniam 50 na 50. Wierzę, że jesteśmy w stanie uzyskać dobry wynik, ale będzie stykowy mecz, bo w nim rozstrzyga się awans na Euro. Trzeba grać bardzo odpowiedzialnie, uważać przy stałych fragmentach, nie faulować w bocznych sektorach na naszej połowie. Nie zdziwię się, jeśli będzie remis, później dogrywka i rzuty karne, a w nich, czy w ogóle od początku meczu wpuściłbym Marcina Bułkę. Jest w sztosie, ma szczęście, a Wojtek Szczęsny chwilowo nie ma tego farta, który jest potrzebny w piłce.
- Za Szczęsnym przemawia doświadczenie?
- Nie interesuje mnie w tym momencie nazwisko, ale liczy się sukces drużyny. Każdy może mieć inne odczucia, a ja mam swoje, że powinien bronić Bułka. Nie widzę w tym żadnego ryzyka, skoro gra regularnie w czołowej drużynie ligi francuskiej. Ma najmniej puszczonych goli i obronił chyba 5 rzutów karnych. Mecz z Estonią uświadomił i upewnił mnie, że Wojtek chwilowo ma pecha, bo obojętnie z kim gramy, i co by się nie działo, to tracimy bramkę, nawet z Estonią grającą w dziesięciu.