W dodatku między słupkami czeskiej bramki stał nie byle kto. Petr Cech uznawany jest za najlepszego w swym fachu na świecie.
- Jak się ładnie strzeli, to i najlepszy bramkarz na świecie nie pomoże - mówił polski pomocnik. - Ale w naszej bramce także stał nie byle kto. Artur jest wielki, znów obronił karnego!
Zdaniem "Lewego" mecz często przypominał czeski film - nikt nic nie wiedział.
- Czesi mają przećwiczonych wiele schematów, wrzucają piłkę do Kollera, który odgrywa ją w zaskakujący sposób. Ciężko jest nadążyć i połapać się w tym. Ale tym większa satysfakcja, że nam się udało. Czasami mieliśmy dużo szczęścia - zauważa Mariusz. - Ten rok pięknie się dla nas rozpoczął, ale nie oszukujmy się: przed nami jeszcze dużo pracy.