Uważajmy na Rasiaka

2010-01-16 10:37

To będzie "polski" mecz w angielskiej Championship. Do Nottingham, którego największą gwiazdą jest ostatnio Radosław Majewski (24 l.), przyjeżdża Reading Grzegorza Rasiaka (31 l.). A właścicielem tego drugiego klubu jest Anglik, który przyjął nazwisko polskiego ojczyma - multimilioner John Madejski (69 l.).

Najbliższy weekend może okazać się kluczowy dla obu zespołów. Jeśli Nottingham wygra, umocni się na pozycji gwarantującej awans do Premiership. Sytuacja Reading jest zgoła odmienna - klub Rasiaka ma tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

- Musimy wygrać z Reading, a w poniedziałek śledzić wynik meczu Newcastle - West Brom, bo to nasi główni rywale w walce o awans - mówi "Super Expressowi" Radosław Majewski. - Trener ostrzegał nas jednak, że z Reading łatwo nie będzie i kazał nam uważać na... Grześka Rasiaka. Podkreślał, że Polak jest niebezpieczny w walce o górne piłki. W ogóle całe Reading może nieźle uprzykrzyć życie, przecież właśnie wyeliminowało Liverpool z Pucharu Anglii - ostrzega Radek.

"Maja" po raz pierwszy na Wyspach zagra mecz przeciwko polskiemu rywalowi. Będzie okazja, by poznać się z Rasiakiem, bo nigdy wcześniej się nie spotkali.

- Trochę się mijaliśmy. Kiedy ja przychodziłem do Groclinu, to jego już w tym klubie nie było. W reprezentacji również nigdy ze sobą nie graliśmy. Przed meczem pewnie nie będziemy mieli okazji porozmawiać, ale po nim - jak najbardziej. A podczas meczu pogadamy sobie po... piłkarsku. Wprawdzie gramy trochę na różnych pozycjach, ale jak będzie trzeba, to "wjadę mu sankami". Nie ma sentymentów - śmieje się Majewski, który wczoraj wieczorem tradycyjnie wybrał się do włoskiej restauracji.

- Zawsze tak robię przed meczem. Zjadłem kluski z kurczakiem, mam nadzieję, że po raz kolejny przyniesie mi szczęście - kończy Majewski.

Najnowsze