Takiego zamieszania w polskiej bramce nie było od dawna. Tomasz Kuszczak (26 l.) wyleciał z kadry, bo jest niepokorny, Artur Boruc (28 l.) imprezował we Lwowie, więc ze Słowenią i San Marino zagra Łukasz Fabiański (23 l.). Trenerzy reprezentacji przekonują, że nie ma się czego bać.
- Łukasz jest gotowy, na pewno nie zawiedzie. Przecież zagrał już kilka meczów w kadrze i spisywał się bardzo dobrze - uspokaja trener bramkarzy Andrzej Dawidziuk (39 l.).
- Po to pojechał na mistrzostwa świata w Niemczech i EURO 2008, żeby się otrzaskać i być gotowym gdy nadejdzie jego czas. Okazuje się, że ta godzina właśnie wybiła. Czy Fabiański jest faworytem moim i Fransa Hoeka? Nie, Fabiański jest faworytem polskiej piłki - przekonuje Dawidziuk.
Grać jak najwięcej
Sam Fabiański woli dmuchać na zimne i przypomina, że we Wronkach są jeszcze Wojciech Kowalewski (31 l.) i Łukasz Załuska (26 l.), ale przecież nikt sobie nie wyobraża, że "Fabian" miałby usiąść na ławce.
- Na pewno nie położę się na ziemi i nie zacznę się obijać, bo jestem pewien miejsca w składzie. Jest nas trzech i każdy chce się wykazać. Mój cel na ten sezon jest jasny: grać jak najwięcej. I w klubie, i w kadrze. Podobno tego lata były nawet propozycje, żeby mnie wypożyczyć z Arsenalu, ale ja o takich rzeczach dowiaduję się z reguły ostatni, wtedy, gdy to już nieaktualne - mówi Fabiański. - A kiedy skończy mi się cierpliwość do siedzenia na ławce? Nie wiem, jeszcze się nie skończyła. Umowa jest taka, że będę grał w każdym meczu Carling Cup. To moje rozgrywki, bo na ligę numerem jeden jest jednak Manuel Almunia - szczerze przedstawia hierarchię w Arsenalu.
Polski bramkarz i tak zrobił krok do przodu, bo po odejściu Niemca Jensa Lehmanna awansował z pozycji numer trzy na numer dwa.
- No tak, Jensa już nie ma, ale pozostały fajne wspomnienia. Pożegnaliśmy się w miły sposób. Była kolacja, wspólne zdjęcia. Tylko że tej fotki jeszcze mi nie przysłał - śmieje się nowy numer jeden polskiej bramki. - Mam za to koszulkę Lehmanna, wymieniliśmy się na EURO po meczu z Niemcami.
Sąsiad Rasiaka
W Anglii nie ma już Lehmanna, pojawił się za to Ebi Smolarek.
- Fajnie, że przyszedł do Boltonu. A że niby za mały, za drobny na Premier League? U nas, w Arsenalu, prawie wszyscy są drobni, a radzą sobie doskonale. Czemu tak samo miałoby nie być z Ebim? - pyta "Fabian". - A jeszcze bliżej niż do Smolarka mam do Grzesia Rasiaka. Jego Watford trenuje tuż obok Arsenalu. Dzieli nas tylko żywopłot.
W reprezentacji różnica między nimi jest jednak coraz większa. "Fabian" idzie do góry, a Rasiak dołuje...