Selekcjoner Michał Probierz zapowiadał, że chciałby, aby w ostatnim meczu w tym roku polska kadra zagrała ofensywnie, strzeliła kilka goli. Dlatego od początku jego podopieczni od razu ruszyli do ataku. Pod bramką Łotwy dużo się działo. Już jedna z pierwszych akcji przyniosła nam powadzenie. Z lewej strony na pole karne dośrodkował Nikola Zalewski. Zagrał wprost pod nogi nadbiegającego Przemysława Frankowskiego. Pomocnik Lens takiej szansy nie mógł zmarnować i z bliska wpakował piłkę do siatki. Zalewski sprawiał najwięcej problemów łotewskim piłkarzom, bo co chwilę hasał sobie lewą stroną.
Kolejne minuty nie zmieniły przebiegu spotkania. Polacy cały czas atakowali. Jednak brakowało skuteczności w wykończeniu akcji. Tak właśnie było pod koniec pierwszej połowy. Robert Lewandowski wymanewrował obrońców i wyłożył piłkę Zalewskiemu. Wydawało się, że musi paść gol. Jednak pomocnik Romy miał pecha. Uderzył od razu, ale jego strzał zablokowali defensorzy drużyny gości. W tej części polski zespół oddał osiem celnych strzałów, a Łotwa tylko jeden. Nie ulega wątpliwości, że wynik powinien być bardziej okazały.
To dla niej Jakub Piotrowski tak błyszczy. Sympatia kadrowicza powala urodą, to prawdziwa seksbomba!
Druga połowa zaczęła się dla nas wyśmienicie. Znów w roli głównej wystąpił Nikola Zalewski, który rozgrywał bardzo dobre zawody. Tak podał, że Robert Lewandowski uderzeniem piłki głową po raz drugi pokonał bramkarza Łotwy. To 82. bramka naszego kapitana w drużynie narodowej w jego 146 występie. Jest on najlepszym strzelcem w historii Stadionu Narodowego. Po przerwie selekcjoner - tak jak zapowiadał - dokonał zmiany w bramce. Po raz pierwszy w kadrze zagrał Marcin Bułka, który w tym sezonie rewelacyjnie spisuje się w Nicei, gdzie zanotował dziewięć czystych kont. W kadrze też miał okazję się wykazać. W pięknym stylu wybronił m.in. strzał z rzutu wolnego, a później zza pola karnego, bo Łotysze próbowali się odgryzać. Jego występ należy ocenić na plus, bo znów nie dał się pokonać.
Kadrowicz nie ma wątpliwości, co do jakości kadry. Sprawdzą się jego prognozy?
Po godzinie gry szkoleniowiec dokonał kolejnych trzech zmian. Zszedł Lewandowski. W jego miejsce pojawił się Karol Świderski, który w przerwie poprzedniego meczu z Czechami poczuł się źle. Napastnik Charlotte najadł się strachu, ale po badaniach okazało się, że zdrowiem jest wszystko dobrze i stąd występ z Łotwą. W drugiej połowie pokazało się jeszcze dwóch kolejnych debiutantów: Karol Struski i Bartłomiej Wdowik. Do końca spotkania nie dotrwał Zalewski, którego mocno poturbował jeden z Łotyszy. Pomocnik Romy opuścił boisko z grymasem bólu. Jest największym wygranym listopadowego zgrupowania, bo wyróżniał się także w starciu z Czechami. Z Łotwą wykazał się zegarmistrzowską precyzją przy dwóch golach dla Polski. To był czwarty mecz trenera Michała Probierza za sterami kadry. Jego bilans to dwa zwycięstwa i dwa remisy. Czy w marcu zobaczymy już lepszą grę w wykonaniu kadrowiczów?