Marcin Bułka

i

Autor: Łukasz Grochala/Cyfrasport , Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

Bramkarz Nicei czeka na debiut w kadrze

Tak Marcin Bułka dorastał do reprezentacji Polski. Były trener kadrowicza nie ma wątpliwości, nazywa go... Co za porównanie!

2023-11-21 14:31

W tym sezonie nie ma niego mocnych w lidze francuskiej. Bramkarz Marcin Bułka (24 l.) nie dał się pokonać w dziewięciu meczach Nicei. To najlepszy wynik w Europie spośród topowych lig. Były trener kadrowicza Marek Brzozowski z racji warunków fizycznych jak i umiejętności bramkarskich nazywa go terminatorem. Opowiada nam o tym, jak wyglądała droga na szczyt jego byłego podopiecznego, który meczem z Łotwą zadebiutował w reprezentacji Polski.

Przez trzy lata dojeżdżał z trenerem do Warszawy

Bułka pochodzi z Wyszogrodu. To właśnie w zespole Stegny z tego miasta stawiał pierwsze kroki. Pomagał mu w tym trener Marek Brzozowski, z którym później wylądował w Escoli Varsovia. - Marcin to trochę taki mój przybrany syn - mówi nam Brzozowski, który obecnie prowadzi drugoligową Pogoń Siedlce. - Był moim sąsiadem, więc znałem go od dziecka. W Stegnach pracowaliśmy cztery lata. Interesowała się nim m.in. Legia. Wydawało się, że trafi do jej akademii. Jednak w tym okresie akurat wystartowała szkółka Barcelony w Warszawie. Gdy Marcin usłyszał, że będę pracował w Escoli, to od razu zapytał mnie, czy nie mógłby tam ze mną pójść. I tak zamiast Legii wybrał Escolę. Przez trzy lata dojeżdżał ze mną na treningi. Był moment, gdy nie wiadomo było, czy w Escoli będzie jego rocznik. W tej sytuacji przez pół roku grał w Stegnach. Jednak później namówiłem go i wrócił do warszawskiego klubu - opowiada.

Robert Lewandowski stracił rekord. To on prześcignął gwiazdę reprezentacji Polski

Grał w dwóch rocznikach

Można powiedzieć, że Bułka był skazany na futbol. Bramkarzami byli jego dziadek i chrzestny. Wujek mocno go wspiera, często jeździ na jego mecze. Pozostają w bliskich relacjach. - W Wyszogrodzie prowadziłem dwa roczniki - wspomina trener Brzozowski. - W 1997 był bramkarzem, a w swoim, w 1999, grał w polu i radził sobie świetnie. Gdy była potrzeba, to zagrał jako defensywny pomocnik, a innym razem jako napastnik. Na początku, gdy grał z dwa lata starszymi chłopcami, to nie dosięgał do poprzeczki. Był płacz, że puszcza gole, bo jest za niski. Tłumaczyłem mu jednak wtedy, że wszystko co jest 30 centymetrów od poprzeczki, to nie idzie na jego konto. Nie chciałem, żeby się zniechęcał. To było z mojej strony takie zagranie psychologiczne - tłumaczy.

To dla niej Jakub Piotrowski tak błyszczy. Sympatia kadrowicza powala urodą, to prawdziwa seksbomba!

Wzrost odziedziczył po rodzicach

Początki były trudne, ale z czasem warunki fizyczne stawały się jego atutem. - Gdy Marcin trafił do Escoli, to już mierzył 180 cm wzrostu - zaznacza. - Wzrost miał zapisany w genach. Odziedziczył go rodzicach. Tata miał blisko dwa metry, mama też jest wysoka. Przy swoich parametrach (199 cm) zachował sprawność. W ogóle zawsze koordynacja był jego mocną stroną. Na pewno dużo dało mu właśnie to granie w polu. Teraz czerpie z tego korzyści. To jest terminator w bramce. Budowa ciała, warunki fizyczne, sposób poruszania, interwencje - to wszystko u niego imponuje - stwierdza.

Kadrowicz nie ma wątpliwości, co do jakości kadry. Sprawdzą się jego prognozy?

Zastanawiał się, czy nie zrezygnować z bramki

Umiejętnościami Bułki zachwycony był trener bramkarzy Barcelony, który oglądał podczas obozu w Rybniku. - W sparingu z Górnikiem Zabrze Marcin spisał się wybornie - wylicza. - Obronił rzut karny. Hiszpan był zadowolony. Następnie graliśmy z Gwarkiem Zabrze. W pierwszej połowie był bramkarzem, a po przerwie - gdy kontuzji doznał jeden z kolegów - grał w polu. I był najlepszy na boisku. Miał wtedy taki moment, że zaczął się krzywić, że może jednak powinien występować na innej pozycji. Zastanawiał się, czy nie zrezygnować z bramki - przypomina szkoleniowiec.

Tak Dominik Szoboszlai uczcił awans na EURO. Co za reakcja kapitana Węgrów! [WIDEO]

Wyjazd do Chelsea był dla niego inspiracją

Bułka robił postęp i coraz więcej klubów się nim interesowało. Były to nie tylko zespoły z Polski, ale także z zagranicy. - Mógł przenieść się do szkółki Barcelony – mówi szkoleniowiec. - Spędził tam dwa tygodnie. Jednak postawił na Chelsea, bo bardzo spodobało mu się w angielskim klubie. Przekonało go to, jak został tam potraktowany. Trenował z pierwszą drużyną, a trener Guus Hiddink poświęcił mu czas. Odbył z nim rozmowę. Wyjazd do Anglii był dla niego inspiracją. Czułem, że po powrocie z Londynu było „pozamiatane”. Było wiadomo, że tam pójdzie. Temat był klepnięty. Był zdecydowany na Chelsea. Nie chciał słyszeć o innym klubie – przekonuje.

Tak zagramy z Łotwą, znamy skład. Michał Probierz wszystko ujawnił, z niczym się nie krył!

W Anglii szybciej wydoroślał

Szkoleniowiec uważa, ze wybór Chelsea to był dobry ruch ze strony obiecującego golkipera. - Wyjazd do Anglii go ukształtował – ocenia. - Mieszkał u angielskiej rodziny. To była dla niego lekcja życia. Dzięki temu szybciej wydoroślał. Nabrał pewności siebie. Pozostał sobą: był grzeczny i pełen pokory. Choć jako dziecko wydawał się nieco wycofany – zauważa.

Były selekcjoner z dystansem do pomysłu Michała Probierza. „Ta formacja nie istnieje jako całość”

Z powodu cukrzycy nie trenował kilka miesięcy

Jednak nie zawsze wszystko układało się po myśli Bułki. Był także trudny moment w jego życiu, gdy okazało się, że ma cukrzycę. Pod znakiem zapytania stanęła wtedy jego piłkarska przyszłość. - Z tego powodu nie trenował przez kilka miesięcy - mówi Brzozowski. - Teraz cały czas jest pod kontrolą lekarzy. Musi przyjmować zastrzyki. Jednak mimo choroby uprawia wyczynowo sport, ale to życie pełne wyrzeczeń. Musi uważać na to, jakie przyjmuje posiłki. Gdy jest to coś niewłaściwego, to otrzymuje powiadomienie, że ma podwyższony poziom cukru. Od razu także dzwoni do niego lekarz Nicei czy diabetyk. Gdy mnie odwiedza, to moja żona zawsze pyta, co mu może przygotować. Kiedyś przyjechał do nas na obiad. Gdy zobaczył, co jest na stole, to nieśmiało powiedział: „przepraszam, ale nie mogę tego zjeść”. Wcześniej niezręcznie było mu o tym mówić. Nie chciał sprawić nam przykrości - wyznaje.

Michałowi Probierzowi oberwało się od byłego kadrowicza. Wytknięto mu tę zmianę w meczu Polska - Czechy

Ma smykałkę do języków obcych

Bramkarz kadry miał talent do piłki, ale i do nauki. - To inteligentny chłopak - podkreśla trener Brzozowski. - Każdy z trenerów dostrzegał jego potencjał. Było widać, że przy jego warunkach fizycznych i podejściu do treningu, ciężko będzie to popsuć. Charakter, pracowitość, sumienność - to go wyróżniało. Nie miał łatwej ścieżki życiowej, a grę w piłkę traktował jako szansę. Marcin ma smykałkę do języków obcych. Mówi po angielsku, hiszpańsku, francusku i niemiecku. Jego mama jest nauczycielką języka naszych zachodnich sąsiadów. W szkole radził sobie bardzo dobrze. Był zdolnym uczniem i piłka mu w żaden sposób nie przeszkadzała w nauce. Nie miał łatwo, bo wyjeżdżaliśmy po 15 z Wyszogrodu do Warszawy, a wracaliśmy po 22. Po swoim treningu musiał na mnie czekać, bo miałem jeszcze zajęcia. Można powiedzieć, że więcej luzu dostał dopiero, gdy przeniósł się do internatu w stolicy. W sensie, że odpadły ciągłe podróże. Tyle że to było tylko przez pół roku, bo potem wyjechał do Anglii - opowiada.

Na niemieckiej ziemi egzamin dojrzałości polskiej młodzieżówki w eliminacjach EURO. „Wierzę w to zwycięstwo”

Jest wyluzowany, nic go nie stresuje

Trener Brzozowski nie jest zaskoczony eksplozją talentu wychowanka. - Wcześniej wszyscy wypominali mu to, że tak mało bronił - wyjaśnia. - Ale przecież on był w Chelsea i PSG, w topowych klubach. To wszystko spowodowało, że teraz bije od niego taka pewność siebie. To efekt tego w jakim środowisku przebywał przez te lata. Obcował z wielkimi piłkarzami. Widać, że jest wyluzowany. Jego nic nie stresuje. Teraz dostał szansę i ją wykorzystuje. Trenował z takimi asami jak Kylian Mbappe czy Neymarem, więc nic go nie rusza w Nicei. Jak był w Chelsea to był pod wrażeniem Thibauta Courtoisa. Zawsze mówi, że to niesamowity bramkarz, najlepszy na świecie. Powtarzał, że to „przekozak”, że nie spotkał tak świetnego golkipera na swojej drodze - przyznał.

Gorzka refleksja kadrowicza o eliminacjach EURO 2024 prosto z reprezentacyjnego „czyśćca”. „Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć” [ROZMOWA SE]

Zawsze radził się szkoleniowca i słuchał uwag

Bułka nie zapomniał o trenerze, który miał tak wielki wpływ na jego piłkarski rozwój. - Cały czas mamy kontakt - zdradza. - Jesteśmy na ty. Według mnie nic się nie zmienił. Zawsze radził się mnie i słuchał uwag. Doceniam to, gdy powtarza, że to, gdzie jest w tym momencie, jest również i moją zasługą. To miłe słowa z jego strony. Jak czasami weźmie go na sentymenty, to wysyła mi zdjęcia z tamtego okresu i pyta: „pamiętasz to?”. Potrafi mnie zmotywować, dać takiego pozytywnego „kopniaka". Człowiek uświadamia sobie, że warto się poświęcić dla kogoś. Uważam, że Marcin może być inspiracją dla innych chłopaków. Pokazuje, że ciężką pracą można wiele osiągnąć w piłce. Ponadto pozostaje w kontakcie także z Markiem Chańskim, trenerem bramkarzy w Escoli. Był ważną postacią dla niego. Gdy ma wolne, to trenuje pod jego okiem – twierdzi trener Brzozowski.

Były kadrowicz o postawie Polski w eliminacjach EURO. "Pretensje możemy mieć tylko..."

QUIZ. Jak dobrze znasz Jana Tomaszewskiego?! 10/10 to Twój obowiązek
Pytanie 1 z 10
Z jakiego miasta pochodzi Jan Tomaszewski?
Sonda
Czy reprezentacja Polski awansuje na EURO 2024?
ROBERT LEWANDOWSKI GORZKO ANALIZUJE MECZ Z CZECHAMI. PADŁO PYTANIE O BARAŻE
Marek Brzozowski

i

Autor: Cyfrasport Marek Brzozowski

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze