Z Beenhakkerem dogada się na pewno

2008-01-20 23:22

Na zgrupowaniu Arminii Bielefeld Artur Wichniarek (31 l.) haruje ciężko jak nigdy podbudowany tym, że na początku lutego wróci do kadry. Polak odgraża się, że jak już raz wskoczy do ekipy Beenhakkera, to zostanie w niej na długo.

- Trener Arminii, Michael Frontzeck, pogratulował mi powołania, ale z drugiej strony mocno się zmartwił. Bo 6 lutego zagram w meczu z Czechami, a już dwa dni później czeka mnie ligowy mecz. Ale co tam, dam radę! - przekonuje nasz najskuteczniejszy napastnik w Bundeslidze, który akurat do Czechów ma duże szczęście.

- Pamiętam, pamiętam. To właśnie Czechom strzeliłem pierwszego gola w kadrze. To były czasy! Mirek Trzeciak, Tomek Iwan, Krzysio Nowak, którego już nie ma wśród nas, też wtedy grał... - wspomina Artur.

Wichniarek nie ma obaw przed pierwszym spotkaniem z Leo Beenhakkerem.

- Powołania nie dostałem na piękne oczy, od dawna utrzymuję stabilną formę - uważa "Wichniar". - A poza tym znam niemiecki, więc się z selekcjonerem dogadamy. Słyszałem, że trener zna cztery języki, ale polskiego nie. Widać jednak po wynikach, że ten polski nie jest mu potrzebny - uśmiecha się napastnik Arminii, który na wiosnę będzie walczył o wysokie miejsce w klasyfikacji strzelców Bundesligi. Polak ma siedem trafień, tylko o dwa mniej niż prowadzący wspólnie w tej klasyfikacji Luca Toni, Miroslav Klose, Rafael van der Vaart i Diego.

Najnowsze