Mediolańczycy do spotkania przeciwko Romie przystąpili w nieco rezerwowym zestawieniu. W pierwszym składzie znalazło się miejsce m.in. dla Ranocchii, D’Ambrosio czy Vecino. Antonio Conte dał także odpocząć jednej z największych gwiazd drużyny, Lautaro Martinezowi. Argentyński napastnik rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale z powodu kontuzji Alexisa Sancheza na murawie pojawił się już w 35. minucie. Włoski szkoleniowiec najwyraźniej nie był jednak zadowolony z postawy swojego asa, gdyż na kwadrans przed końcem meczu zdecydował się zaserwować Martinezowi tzw. „wędkę”. Terminem tym określa się ściągnięcie z boiska zawodnika, który wcześniej wszedł na nie z ławki.
Wściekły „Byk”
Roszada w składzie doprowadziła do ostrej scysji przy ławce rezerwowych gospodarzy. Argentyński snajper był wściekły zdjęciem go z boiska i w przypływie emocji z całej siły kopnął butelkę wody, która poleciała w kierunku pozostałych graczy. „Miej trochę szacunku! Na co się wściekasz? Nigdy więcej się tak nie zachowuj!” – krzyczał Conte w kierunku swojego podopiecznego. Piłkarza starali się uspokoić kapitan zespołu Samir Handanovic, a także trener bramkarzy Adriano Bonaiuti. 23-latek unikał jednak kontaktu, wciąż będąc bardzo mocno pobudzonym.
Sensacyjny transfer legendy Juventusu?! Chce go europejski gigant!
Stellini łagodzi spór
Po zakończeniu meczu głos w całej sprawie postanowił zabrać asystent włoskiego szkoleniowca, Roberto Stellini. - To przykład mentalności, którą chcemy widzieć. Nawet jeśli wynik jest już przesądzony, chcemy, by piłkarze dawali z siebie maksimum. W tamtym momencie Lautoro nie prezentował odpowiednich standardów, a my potrzebujemy zawodników, którzy są cały czas skoncentrowani. Pewne rzeczy powinny zostać na boisku. Teraz to wszystko to już przeszłość, zamierzamy skupić się na kolejnym meczu – tonował nastroje.
Sytuacja ze środowego spotkania momentalnie wywołała lawinę spekulacji na temat odejścia „El Toro” z Mediolanu. Od dawna o argentyńskiego napastnika stara się FC Barcelona, ostatnio parol na niego zagiął także Real Madryt. Konflikt Martineza z mediolańskim klubem z pewnością ułatwiłby przeprowadzenie potencjalnego transferu do któregoś z hiszpańskich gigantów. Wydaje się jednak, że jest to jedynie drobny incydent na linii piłkarz-klub, który nie powinien mieć większego wpływu na ewentualną zmianę drużyny przez argentyńskiego gwiazdora.