Na ten moment fani włoskiego futbolu czekają bardzo długo. Ostatni pojedynek piłkarski w Italii odbył się 9 marca, natomiast kolejny ma dojść do skutku 12 czerwca. Wówczas Juventus zmierzy się u siebie z Milanem w rewanżowym starciu półfinału Pucharu Włoch. Dzień później natomiast dojdzie do potyczki Napoli z Interem. Serie A ma z kolei wrócić do gry w weekend 20-21 czerwca. Nie wszystko jednak wygląda tak różowo jak na papierze.
OKRADLI najpiękniejszą dziennikarkę sportową świata! Diletta Leotta straciła FORTUNĘ
"Il Corriere dello Sport" twierdzi, że dwie ekipy balansujące na granicy strefy bezpiecznej i tej oznaczającej spadek do Serie B zatajają przypadki koronawirusa w swoich drużynach. Mają bowiem planować ogłoszenie wszystkiego gdy liga wystartuje, co mogłoby doprowadzić do ponownego przerwania sezonu, a w efekcie jego przedwczesnego zakończenia. Drużyny mają liczyć, że w ten sposób uda im się uniknąć degradacji, o co na boisku mogłoby być bardzo ciężko.
Tak enigmatyczny artykuł rzuca podejrzenia także na kluby Polaków. Pośród zespołów najmocniej zaangażowanych w walce o utrzymanie znajdują się m.in. SPAL (Bartosz Salamon, Thiago Cionek, Arkadiusz Reca), Genoa (Filip Jagiełło) czy Udinese (Łukasz Teodorczyk). Póki co wszystko toczy się jednak swoim rytmem i oficjalnie nic nie wskazuje na to, że powrót włoskiej piłki do gry miałby się nie zrealizować.