W poprzednim tygodniu w podobnej sytuacji znalazł się skrzydłowy Milanu, Samu Castillejo. Niestety, w przypadku hiszpańskiego zawodnika wszystko przebiegło w dużo gorszy sposób. Został mu bowiem skradziony wart około 80 tysięcy euro zegarek, a przestępcy grozili graczowi przystawiając mu pistolet do twarzy. Po kilku dniach od całego zajścia złodziei jednak odnaleziono i zatrzymano, a łup odnaleziono. Tym razem nie będzie to potrzebne, ponieważ do niczego nie doszło.
A to dzięki zdecydowanej reakcji Cristante. Jak opisuje sam zawodnik w rozmowie z "Il Messaggero", gdy przemieszczał się po Rzymie swoim samochodem, nagle głowę do wnętrza jego auta włożył napastnik, który przemieszczał się na skuterze. - Wszystko działo się w krótkim czasie, zajrzał do mojego samochodu, kiedy zatrzymałem się na światłach. Próbował mnie okraść - zaznaczył włoski pomocnik rzymskiego zespołu.
I kontynuował: - Gdy tylko zdałem sobie sprawę, co się dzieje, wymierzyłem dwa uderzenia tak silne, że roztrzaskałem mu kask. Ponieważ go uderzyłem, upadł na ziemię. Kilka chwil później po złodzieja przyszedł jego wspólnik i go zabrał.
Piłkarz może się cieszyć, że jego zdecydowana reakcja sprawiła, iż uniknął znacznie poważniejszych nieprzyjemności. Ale jak widać, w ostatnich czasach zawodnicy Serie A pod względem rabunków nie mogą spać zbyt spokojnie. Kiedyś doskonale i boleśnie przekonał się o tym chociażby reprezentant Polski, Arkadiusz Milik.