Wyglądał jak kawał zbója
W poprzednim sezonie Żurkowski był liderem Empoli. Wiele sobie obiecywał po nowej edycji. Jednak przed startem wrócił do Fiorentiny, gdzie jesienią nie mógł liczyć na regularne występy. Mimo problemów znalazł się w polskiej kadrze na MŚ. Jednak w finałach nie zagrał. – Żurkowski stracił pół roku, nie podobało mi się zachowanie Fiorentiny wobec niego – mówi wprost Piotr Czachowski, ekspert ligi włoskiej. – Nie grał, nie dano mu szansy, nie mógł tej swojej wartości udowodnić. W efekcie przez te perturbacje mocno wyhamował. W sparingu z Chile przed wyjazdem na mundial było widać u niego brak ogrania. Był jakiś ociężały, miał problemy w kontakcie z rywalem, choć wyglądał jak kawał zbója – ocenia najlepszy polski piłkarz z 1991 r.
Może robić wielkie rzeczy
O kadrowicza starała się Salernitana, ale ostatecznie Żurkowski związał się ze Spezią. – W jego przypadku konieczna była zmiana klubu, żeby się odbudował – przekonuje Czachowski. – Wierzę w to, że „Żurek” będzie nam jeszcze smakował. Bardzo mu kibicuję po tym, co zademonstrował w Empoli. Pokazał, że potrafi grać. Był wtedy w gazie. Dlatego nie można go skreślać, bo możliwości ma spore i może robić wielkie rzeczy – zaznacza.
Będzie potrzebował czasu
Czachowski zwraca uwagę na ważną rzecz: – Ten powrót może go dużo kosztować – twierdzi. – To nie będzie wyglądało tak, że z marszu wejdzie i od razu będzie grał jak dawniej. Będzie potrzebował czasu – podkreśla.