Schillacci

i

Autor: Universal Archive/UIG Art and History/EastNews

Toto przegrał walkę z chorobą

Nie żyje legendarny włoski snajper. Był królem jednego piłkarskiego lata, schował do kieszeni najlepszych napastników świata

2024-09-18 12:15

Był chyba… najmniej znanym spośród wszystkich tych, którzy w swym CV mają koronę króla strzelców mundialu. W reprezentacji Włoch zagrał zaledwie 16 razy, zdobył dla niej siedem goli. Aż sześć z nich jednak – w ciągu czterech tygodni, na przełomie czerwca i lipca 1990 roku, na stadionach Półwyspu Apenińskiego. Rozkochał wtedy w sobie swych rodaków, którzy kochać go nie przestali nigdy. I pewnie nigdy go nie zapomną, choć właśnie odszedł. Salvatore „Toto” Schillaci zmarł dziś, 18 września, w wieku 59 lat.

Nie kultowy Roger Milla z Kamerunu, nie płowowłosy Jürgen Klinsmann, nie Gary „kat Polaków” Lineker, ani nawet nie boski Diego Armando Maradona, ale właśnie mało poza Italią znany 25-letni w tamtej chwili chłopak rodem z ubogich dzielnic Palermo na swe wysokie czoło założył snajperską koronę podczas finałów mistrzostw świata 1990. To był absolutny szok nawet dla samych Włochów, którzy – dyskutując o miejscu w linii włoskiego ataku – spierali się, czy lepszy jest Gianluca Vialli, czy Aldo Serena (a może Andrea Carnevale?).

Azeglio Vicini, ówczesny selekcjoner, okazał się jednak wizjonerem. Na ostatni przedmundialowy sprawdzian – mecz ze Szwajcarią – wezwał pod broń właśnie Salvatore Schillaciego. Być może trochę „z obowiązku”: trudno w kadrze pominąć najskuteczniejszego akurat piłkarza Juventusu, nawet jeżeli do tegoż Turynu trafił ledwie kilka miesięcy wcześniej.

„Toto” Schilacci był królem jednego piłkarskiego lata, schował do kieszeni najlepszych napastników świata

Ale „Toto” miał rzeczywiście sezon życia w „Starej Damie”, do której trafił latem’89, po zdobyciu w barwach Messiny tytułu króla strzelców Serie B (23 trafienia). W Serie A jego 15 bramek dało Juve w rozgrywkach 1989/90 co prawda tylko czwarte miejsce, ale trafienia na innych arenach przyczyniły się do zdobycia przez turyńczyków Pucharu Włoch i Pucharu UEFA. W drodze po ten ostatni sukces „Bianconeri” wyeliminowali m.in. Górnika, a dwa razy po strzałach Schillaciego piłkę z zabrzańskiej siatki wyjmował Józef Wandzik – jeden z najlepszych polskich bramkarzy w historii.

Vicini powołał więc „Toto” na finały MŚ, choć na przedturniejowe zgrupowanie (w ośrodku Juve w Turynie) Schillaci dotarł nie bez przeszkód. Przed bazą „Squadra Azzura” miejscowi kibice protestowali gorąco przeciwko pomysłowi pozyskania przez Juventus Roberto Baggio ze znienawidzonej Fiorentiny (ostatecznie niczego nie wskórali, transfer doszedł do skutku). Przyszły król strzelców mundialu, dojeżdżając do celu samochodem, trafił w sam środek zamieszania i dopiero policyjna eskorta umożliwiła mu przedarcie się przez kibicówski tłum.

Na samej imprezie jednak „Toto” – jak... w totolotku – trafił „szóstkę”! Konkretnie – zdobył sześć goli: dwa w fazie grupowej (1:0 z Austrią po wejściu z ławki, 2:0 z Czechami), po jednym – w 1/8 finału (2:0 z Urugwajem), w ćwierćfinale (1:0 z Irlandią), w półfinale (1:1 i 3:4 w karnych z Argentyną) i w meczu o 3. miejsce (2:1 z Anglią).

Do tych osiągnięć z lat 1988-1990 napastnik już nigdy nie nawiązał. W reprezentacji licznik występów zatrzymał się na liczbie 16, a do mundialowych łupów dorzucił już tylko jednego gola. W barwach Juventusu – a potem Interu – już nie osiągnął bariery dwucyfrowej zdobyczy w żadnym z sezonów Serie A. A gdy w rozgrywkach 1993/94 mediolańczycy sięgali po Puchar UEFA, jego wkład w ten sukces był iluzoryczny: ledwie 96 minut na murawach w 3 z 12 możliwych gier pucharowych Interu. Na koniec kariery wybrał się jeszcze do Japonii i tam – w barwach Jubilo Iwata – jeszcze wzniósł się na wyżyny, w roku 1995 strzelając 31 goli w 34 grach o punkty.

Nie żyje „Toto” Schilacci, legendarny włoski snajper

Bilans sukcesów – jak widać – taki sobie… A jednak stał się legendą włoskiego futbolu. Od wielu miesięcy śledzono jego zmagania z nowotworem jelita grubego, zdiagnozowanym u niego w 2022 roku. W pierwszej dekadzie września w Palermo – gdzie prowadził własną akademię piłkarską - trafił do szpitala z objawami zapalenia płuc. Konieczne okazało się podłączenie do respiratora. I choć parę dni później popłynął w świat komunikat rodziny o lekkiej poprawie jego stanu zdrowia, w środę okazało się, że „Toto” jednak przegrał walkę ze śmiertelną chorobą…

Piłkarski świat – nie tylko na Półwyspie Apenińskim – żegna ze łzami „króla piłkarskiego lata 1990”. Nie trzeba wielkich słów, by oddać żal. Nie szukał ich też specjalnie Zbigniew Boniek. „Nie… I Toto Schillaci też… Spoczywaj w pokoju” – napisał w serwisie X były prezes PZPN, a dziś – jeden z wiceprezydentów UEFA,

Listen on Spreaker.
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze