Po karnej degradacji do Serie B Juventus zdołał odrodzić się błyskawicznie. Turyńczycy bardzo szybko wrócili na szczyt i od kilku sezonów rządzą we włoskiej piłce. Przez dwanaście lat w klubie zmieniło się niemal wszystko. Wybudowano nowy stadion, który niemal na każdym meczu jest zapełniony do ostatniego miejsca, sprowadzono gwiazdy futbolu, a nawet zmieniono herb.
Juve grubą kreską oddzieliło przeszłość. Ale po materiale włoskiego dziennikarza śledczego, Sigfrido Ranucciego, atmosfera wokół klubu ponownie może zrobić się bardzo napięta. W swoim cotygodniowym programie Ranucci ujawnił listę podejrzanych związków z mafią kalabryjską, ’Ndranghetą. Ma ona powiązania z najbardziej zagorzałymi kibicami Juventusu.
Andrea Agnelli miał się spotykać z członkami mafii nawet trzy razy w tygodniu. Prezydent "Starej Damy" w zamian za gwarancję spokoju na trybunach oferował przestępcom darmowe bilety i tańsze karnety. Za ten proceder Angelii został zawieszony na rok. Jeszcze bardziej szokujące są jednak ustalenia o śmierci Raffaele Bucciego, przywódcy kibiców Juventusu.
Z materiału włoskiego dziennikarza wynika, że dyrektor generalny Juventusu, Giuseppe Marotta wiedział o jej kulisach. Bucci był odpowiedzialny za rozprowadzanie wejściówek. W 2016 roku rzucił się w 30-metrową przepaść, ale mało kto wierzt w jego samobójstwo. Co ciekawsze, podsłuchiwany przez dwa lata, dzień w dzień, telefon Marotty przestał być monitorowany w chwili, gdy zginął szef finansów o pseudonimie "Ciccio". Na razie nie wiadomo, jak cała afera wpłynie na Juventus, ale może być to kolejna czarna karta w historii tego klubu.