- Ten medal przegrałaś na starcie? Chyba go nieco spóźniłaś...
Marta Walczykiewicz: - Wydaje mi się, że tak. Popełniłam duży błąd na starcie i to mogło mieć duże znaczenie, bo właśnie tych dwóch dziesiątych sekundy do medalu zabrakło. Była duża fala boczna. Próbowałam przed startem ustawić łódkę i troszkę zaspałam. Mogę mieć pretensje wyłącznie do siebie. Wiedziałam, że medal jest w moim zasięgu. Widać to było choćby po biegu półfinałowym, który był bardzo mocno obsadzony, a ja popłynęłam w nim bardzo dobrze. Na pewno byłam w formie.
- Wiedziałaś na mecie, że jesteś czwarta? Na ekranie pojawiło się, że jesteś trzecia i dopiero potem zmieniono, że jednak przed tobą była Hiszpanka.
- Nie wiedziałam, która jestem. Wiedziałam tylko, że Hiszpanka jest przed mną, bo płynęła obok mnie. Faktycznie na tablicy pojawiło się, że jestem trzecia i przez chwilę się cieszyłam. Ale później jak zobaczyłam, że tam nie ma Hiszpanki, to wiedziałam już, że chyba jest jakiś błąd i faktycznie. Po raz kolejny zafundowali mi takie emocjonalnego rollercoastera. Już kiedyś też miałam taką sytuację na mistrzostwach świata. To nie jest fajne.
Tokio, Michał Chojecki