Biegacz-naukowiec Kajetan Duszyński

i

Autor: PAWEŁ SKRABA Biegacz-naukowiec Kajetan Duszyński

Mistrz Kajetan Duszyński jest naukowcem. Bada białka i przekonuje ludzi żeby się szczepili [ZDJĘCIA]

2021-08-02 5:56

Kajetan Duszyński (26 l.) podbił serca polskich kibiców, wyprowadzając na ostatniej zmianie naszą sztafetę mieszaną 4x400 m na pierwsze miejsce. Mistrz olimpijski sukcesy odnosi nie tylko w sporcie. – Skończyłem biotechnologię, a obecnie jestem na doktoracie z krystalografii białek. To bardzo ważna dziedzina nauki, bo leży u podstaw medycyny i pomaga projektować nowe leki - wyznał biegacz pochodzący z Siemianowic Śląskich.

- Doktorat z krystalografii białek? Czyli czym dokładnie pan się zajmuje?

Kajetan Duszyński: - W tej chwili zajmuję się albuminami surowiczymi.

- Czym?!

- To takie białka, które występują we krwi i odpowiadają za transport wielu substancji. Ja jestem taki, że muszę poza treningami coś robić na boku. Według mnie życie sportowca jest bardzo intensywne, ale też mamy dużo wolnego czasu, który można wykorzystać i warto znaleźć sobie jakieś zajęcie.

- Skąd wzięło się właśnie to zainteresowanie?

- Generalnie jest to bardzo interdyscyplinarna nauka, łączy chemię i fizykę, którymi zawsze się interesowałem. Ma bardzo duże zastosowanie praktyczne, można w ten sposób pomagać ludziom, lecząc ich z chorób. Może nie bezpośrednio, ale w sposób pośredni przez projektowanie leków i różnych substancji biologicznie aktywnych. Zainteresowałem się tym, studiując biotechnologię. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałem. Dopiero wykładowcy na uczelni zainteresowali mnie tą tematyką i pomknąłem w tym kierunku.

- Na czym polega pana praca w laboratorium?

- Głównie opiera się na ekspresji białek z komórek bakteryjnych, czyli jakby ich wydzielaniu, a później oczyszczeniu. Ten eksperyment jest dość skomplikowany, ale piękne jest to, że na końcu trzeba skrystalizować białko o wysokim stopniu czystości, a następnie przepuścić przez niego specjalne promienie i na tej podstawie określić strukturę tego białka.

- Na co dzień, ile czasu poświęca pan na te zajęcia?

- Aktualnie bardzo mało. W tym sezonie w zasadzie starałem się skupić bardziej na sporcie i tak naprawdę zawiesiłem doktorat. Wcześniej codziennie pracowałem po cztery godziny. Głównie na komputerze, więc jest to bardzo wygodne, bo na zgrupowaniach łatwiej mi połączyć pracę naukową ze sportem. Moi promotorzy również bardzo idą mi na rękę, umożliwiając pracę w takim wymiarze.

- Po zakończeniu kariery planuje pan zawodowo zająć się tą dziedziną?

- Bardzo bym chciał. Zależało mi na tym od początku, od kiedy poszedłem na studia. Na razie nie wiem, ile jeszcze potrwa moja kariera sportowa, ale ludzie mnie zapewniają, że na karierę naukową zawsze jest czas. Doktorat można robić spokojnie po 30-tce, dlatego przestałem się tym stresować. A w tej chwili skupiam się na sporcie.

- Książki biologii molekularnej przywiózł pan na igrzyska?

- Mam ze sobą książki, ale akurat teraz bardzo lubię czytać o ewolucji.

- Pana naukową wiedzę da się jakoś wykorzystać w sporcie?

- Oczywiście, że tak! Sport to przede wszystkim fizjologia i biochemia, a to są bardzo pokrewne dziedziny przekładające się na wysiłek fizyczny i zdolność do treningu. Ja jestem taki, że każdą wiedzę, którą zdobywam, staram się przekładać w praktykę.

- A jak pan słyszy opinię, że COVID-19 nie istnieje, to jak pan reaguje?

- Takie opinie wynikają po prostu z niewiedzy. Ja też wielu innych rzeczy nie wiem, a naszym celem jako naukowców jest edukowanie ludzi. Dlatego nie wyśmiewam czegoś takiego, tylko zawsze staram się wytłumaczyć. Często też podczas zgrupowań wiele osób mnie pyta z powodów mojego wykształcenia, co sądzę na temat szczepień oraz koronawirusa. Zgodnie z tym, co mówią naukowcy, staram się taką wiedzę przekazywać i bardzo się cieszę, bo niektóre osoby udało mi się przekonać.

- Jak pan je przekonał? Jakimi argumentami?

- Zaczynam tłumaczyć naukowo, jak skonstruowane są cząsteczki wirusa, choć wiele zależy od tego, jakie dana osoba ma podejście i argumenty przemawiające za tym, że wirus niby nie jest obecny. Po prostu staram się dość rzeczowo odpowiadać.

- Wyobraża pan siebie pracującego po 16 godzin w laboratorium?

- Ja jestem typem nerda, nie jestem osobą towarzyską. Lubię rozmawiać z ludźmi, ale stronie od imprez. Wolę się gdzieś zamknąć i siedzieć przy komputerku i robić swoje. A sport zawsze mi towarzyszył i ciężko by mi było się z nim rozstać, nie wyobrażam sobie tego. Ale w świecie nauki jest mnóstwo osób uprawiających sport, więc nie będę musiał go porzucać.

- Pierwszy telefon po wygranym finale w Tokio?

- Oczywiście do mojej dziewczyny Andżeliki. Zaniemówiła, i to była taka dziwna reakcja, bo zawsze zalewa mnie słowami i stara się coś powiedzieć, a teraz odjęło jej mowę, chyba była w szoku. Trenowała kiedyś lekkoatletykę, ale teraz jest farmaceutką i na tym się skupia .

Tokio, Michał Chojecki

Najnowsze