Piotr Lisek robi formę przed Tokio

i

Autor: PAWEŁ SKRABA/SUPER EXPRESS Piotr Lisek robi formę przed Tokio

Piotr Lisek po HORRORZE w eliminacjach: Lizałem poprzeczkę

2021-07-31 6:17

Piotr Lisek najadł się strachu w eliminacjach do do finału skoku o tyczce w igrzyskach olimpijskich, Polak był blisko katastrofy, dopiero w trzecich próbach pokonał wysokość 5,65 i 5,75 m. Kosztowało go to mnóstwo nerwów. Na szczęście udało się wywalczyć awans. - Skakanie w trzecich próbach nie jest łatwe, bo jesteś potem rozwalony psychicznie powiedział po eliminacjach Piotr Lisek. Odpadli niestety Robert Sobera i Paweł Wojciechowski.

- Te eliminacje były bardzo trudne...

Piotr Lisek: Tak. Wygrała zimna głowa i to, że tej presji się nie dałem. Skakanie w trzecich próbach nie jest łatwe. Jak raz uda się skoczyć w konkursie trzeciej próbie, to na następnej wysokości jesteś naprawdę rozwalony psychicznie. W naszym slangu tyczkarzy mówi się, że trzecia próba to jest takie 50/50 i trzeba mieć dużo szczęścia. Nie wiem czy mi dzisiaj dopisało, ale na trzeciej próbie trzeba się skoncentrować maksymalnie i mi się udało

- Wyglądało to tak, jakbyś czarował wzrokiem poprzeczkę...

- Ciągle było blisko. To są eliminacje. Tutaj nie chodzi o to, żeby skoki były piękne, nie chodzi o wielką finezję. Tutaj walczymy, żeby znaleźć się w finale i myślę, że te eliminacje były dla nas wszystkich trudne, bez wyjątku. Dochodzi duży stres. Igrzyska to najważniejsza impreza i ta presja jest ogromna. Liczy się doświadczenie i moje mi dzisiaj pomogło.

- A jak jest z twoją formą? Dobrze się czujesz?

- Myślę, że moja dyspozycja jest dobra. Trzeba to po prostu złożyć w jedną całość. W eliminacjach było 5,75, to prawie 5,80, naprawdę już wysoko. A finał to będzie nowy epizod. Nie ma już co patrzeć na eliminacje i tamten rozdział zamykamy. Mam nadzieję, że będą emocje i nie będziecie musieli kawy pić.

- Finał będzie rozegrany wieczorem. Wtedy lepiej się skacze?

- Tak, zdecydowanie. Nawet nie chodzi o warunki, ale pora dnia ma znaczenie. Co prawda ja jestem zawodnikiem, który nie za bardzo zwraca na tu uwagi. Robię swoje, ciepło, zimno, deszcz - nie ważne. Ale poranna pora nie pomaga, bo trzeba wcześnie wstać, rozbudzić się, wziąć zimny prysznic. Łatwiej się będzie skakać wieczorem, ale wszyscy będą mieli takie same warunki.

- Dużo sportowców narzeka, że ciężko im się tutaj śpi ze względu na te upały. Tobie też?

- Lisek nie jest śpiącym liskiem. Ja w ogóle nie za dobrze śpię, całe moje życie. Tutaj śpię po 5-6 godzin, ale to jest moja norma i ja się tym nie przejmuję. Koncentruję się na przygotowaniach do startu.

- Nie ma tu Sama Kendricksa, który miał pozytywny wynik na COVID-19. Wy, tyczkarze jesteście zżyci. Rozmawialiście z nim?

- Tak, rozmawiałem z nim. Są to strasznie dziwne i trudne zawody. Jest ten COVID i nie wiemy, jak się zachować. Wszyscy staramy się zachowywać ten dystans i nosić maski, ale to jest niesprawiedliwe, że Sama zabrakło mimo tylu testów. Nie wiem, co powiedzieć. Wydaje mi się, że powinno to być inaczej rozwiązane. Ale sam do końca nie wiem jak. Mam nadzieję, że mi nie wyjdzie pozytywny wynik przed finałem.

- Armand Duplantis to pewniak do złota, a wy powalczycie o srebro i brąz?

Tak. Myślę, że jest poza konkurencją, chociaż to jest sport. Jest w piekielnej formie i widać to w każdym jego skoku, te przewyższenia są u niego bardzo duże, a Lisek dzisiaj oblizywał poprzeczkę. Przynajmniej była dobra (śmiech).

Tokio, Michał Chojecki

Najnowsze