Ponad tydzień musieli poczekać polscy kibice od rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Tokio, aby cieszyć się ze złotego medalu wywalczonego przez "Biało-czerwonych". Na szczęście jednak nadszedł i ten moment! Wszystko za sprawą fenomenalnej postawy biegaczy ze sztafety mieszanej 4x400 metrów. Na ostatniej zmianie popędził Kajetan Duszyński, który początkowo miał stratę do swoich rywali, ale w fantastycznym stylu ich wyprzedził i pognał do samej mety jako lider.
Zobacz też: Arek Milik pojechał do Paryża z ukochaną? Te zdjęcia mówią wiele
Jak się okazuje, takiego scenariusza od samego początku mógł być świadomy trener biegacza, Krzysztof Węglarski. - W noc przed biegiem na igrzyskach wymyśliłem sobie we śnie taki perfekcyjny scenariusz. Kajetan biegnie na ostatniej zmianie. Jest na ostatnim łuku, gdzieś trzeci-czwarty. A potem wyprzedza wszystkich i kończy pierwszy. I to był chyba proroczy sen. Tak się przecież właśnie stało. To dla mnie niesamowite - mówi szkoleniowiec cytowany przez portal "sport.pl".
Zobacz też: Tokio 2020: Michalik powalczy o brąz! Wielka szansa na sukces
I dodaje: - Powiem może nieskromnie, ale gdy zobaczyłem, jak biegnie: bez stresu, wysoko, ładnie i na pewnej swobodzie, a tamci się ścigają, to po 300 metrach byłem przekonany, że da sobie radę i powalczy. Trudno było założyć, że zostawi ich tak z tyłu i zdobędzie złoto, ale byłem przekonany, że nie odpuści i medal będzie. Jest świetnie przygotowany, na tym sprawdzianie przed startem nabiegał nieoficjalny rekord Polski. To życiowa dyspozycja i wykorzystał ją w stu procentach.