- Prezentowałaś bardzo równy poziom od początku rywalizacji. W kwalifikacjach, półfinale i finale zawsze druga. Czułaś się mocna?
Klaudia Zwolińska: - Tak. Pływałam może nie bezbłędnie, ale cały czas na bardzo wysokim poziomie. Ten poziom już reprezentowałam w kwalifikacjach i to mnie bardzo cieszyło. Ale jednak ta moja kariera sportowa nauczyła mnie, że tutaj nie ma co się za wcześnie ucieszyć. Te udane starty w kwalifikacjach i półfinale bardzo mnie wzmocniły, ale nauczyłam się już pokory przez te lata i wiedziałam, że tutaj trzeba się skupić na finale i zachować koncentrację do końca.
- Przed startem kamery pokazały z bliska twoją twarz i widać było totalne skupienie...
- Tak właśnie się czułam. Starałam się skoncentrować, bo dla mnie też bardzo ważne są te pierwsze bramki. Jak się na nich dobrze poczuję, to po prostu cały przejazd potem już lecę. Dlatego ważne było, żeby fajnie wystartować i kurczę, zrobiłam to! Normalnie w głowie mi się to nie mieści! Tak bardzo się cieszę! No w szoku jestem. Teraz trzymam kciuki za resztę i za nasze starty, bo my slalomiści jeszcze tu nie skończyliśmy, mamy tutaj fajną ekipę. A ja teraz troszeczkę się rozładuję emocjonalnie i przygotować się na kanadyjkę i na crossa. Tam też chcę dumnie reprezentować nasze piękne barwy biało-czerwone, więc postaram się przygotować jak najlepiej i bardzo się cieszę, że ten kajak był pierwszy, bo w nim pokładane były największe nadzieje.
- Komu dedykujesz medal?
- Ojej! Rodzinie mojej, bo gdyby nie moi najbliżsi na pewno by mnie tutaj nie było. Szczególnie tacie, który ze mną jeździł, woził mnie wszędzie, był praktycznie na każdym treningu. Jak płynęłam, to leciał tam brzegiem, ochroniarze go gonili, ale on po prostu jest na każdych moich ważniejszych startach. Tak samo mój brat. Ten medal tak naprawdę mogłabym podzielić na tysiące kawałeczków i rozdać wielu osobom, które mnie wspierali. Chciałam podziękować wszystkim tym, którzy wierzyli w ten medal olimpijski i we mnie, wszystkim tym, którzy pomogli w tej drodze. Ale także tym, którzy mi przeszkadzali. Wam też dziękuję, bo dzięki wam mam taki mocny charakter teraz.
- A jak weźmiesz ten medal do ręki, to co czujesz, kiedy na niego patrzysz?
- Nie wiem, bo on mi się wydaje bardzo taki nierealny na razie, choć jest bardzo ciężki. Ja muszę się chyba jutro obudzić, na niego zobaczyć i wtedy dam znać, co czuję (śmiech).
Listen on Spreaker.