Niewiele dzieli reprezentację Polski siatkarzy od upragnionego medalu igrzysk olimpijskich. O wejście do wielkiego finału zmierzą się oni z piekielnie mocnymi Amerykanami, a ich bardzo dobry występ w spotkaniu ze Słowenią sprawił, że Nikola Grbić otrzymał bardzo ważną wiadomość od Andrei Anastasiego. Tuż po spotkaniu ćwierćfinałowym siatkarze biało-czerwoni oczywiście byli rozchwytywani przez dziennikarzy nie tylko z naszego kraju, a Polacy mieli okazję podzielić się emocjami, które im towarzyszyły po ważnym awansie do półfinały igrzysk w Paryżu. Okazuje się, że na miejscu nie brakuje również dziennikarzy z Rosji i to pomimo trwającej wciąż rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pracownicy portalu "volley.ru" postanowili porozmawiać z Wilfredo Leonem, który w latach 2014-2018 grał dla Zenita Kazań. Jak donosi portal "sport.pl", rozmowa obu stron szybko przeszła na język rosyjski, a urodzony na Kubie zawodnik przyznał, że stolica Tatarstanu zawsze będzie dla niego szczególnym miejscem.
- Kazań był, jest i będzie szczególnym dla mnie miejscem. Bez tego klubu, bez kolegów z drużyny i bez tego miasta nie odniósłbym takich sukcesów. A bez nich nie byłbym tu, gdzie jestem. To wspaniałe miasto z wyjątkową kulturą i kuchnią - wyznał Wilfredo odpowiadając na pytanie Rosjan i nie ukrywał w dalszej części rozmowy, że nadal regularnie koresponduje z rosyjskimi zawodnikami, z którymi dzielił szatnię w Zenicie.
- Zawsze składam życzenia urodzinowe kolegom z drużyny (...) Wciąż mam kontakt z Walentinem Krotowem, Artiomem Wolwiczem, Maksimem Michajłowem czy Aleksiejem Wierbowem. To m.in. dzięki nim jeszcze nie zapomniałem języka - dodał reprezentant Polski odpowiadając już w ojczystym języku rosyjskich dziennikarzy. To agresji Rosji na Ukrainę rodacy Putina zostali wykluczeni z wielu imprez na całym świecie w ramach sankcji, jednak na igrzyskach pojawiło się wielu dziennikarzy z tego kraju. I po wypowiedzi Leona nie kryją oni zadowolenia z tego, co powiedział urodzony na Kubie siatkarz.
Listen on Spreaker.