Robert Lewandowski latem podjął ostateczną decyzję o opuszczeniu Bayernu Monachium. Choć w przeszłości kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski już kilka razy nosił się z podobnym zamiarem, to dopiero teraz jego dążenia zakończyły się sukcesem. Działacze Bayernu Monachium wreszcie się poddali i "Lewy" przeniósł się do FC Barcelona, gdzie od początku strzela gola za golem i świetnie czuje się w nowym otoczeniu. Zanim jednak wyjechał z Bawarii, to szefostwo mistrzów Niemiec wbijało mu szpilki i odgrażało się, że powinien wypełnić kontrakt za zachodnią granicą. W gronie tym był m.in. prezes Bayernu Oliver Kahn. Legendarny bramkarz teraz przeżył kolejny wielki zawód i był strasznie wściekły z tego powodu.
Były szef Lewandowskiego szalał ze wściekłości
Oliver Kahn na żywo oglądał sobotni mecz Bundesligi, w którym Borussia Dortmund na własnym stadionie podejmowała Bayern Monachium. Do pewnego momentu wszystko szło po myśli przyjezdnych. Bawarczycy prowadzili 2:0 i wydawało się, że nic nie zabierze im trzech punktów w hicie ligi niemieckiej. Jednak na nieco ponad kwadrans przed końcem gospodarze zdobyli bramkę kontaktową, by w doliczonym czasie doprowadzić do remisu.
Rozstrzygnięcie to tak rozwścieczyło Olivera Kahna, że zachował się w sposób nie do końca przystający prezesowi tak wielkiego klubu. Były bramkarz rzucał się przy krzesełku, które tego dnia zajmował i nie mógł opanować nerwów. Wszystko zarejestrowały telewizyjne kamery, a "występ" Kahna stał się prawdziwym hitem internetu i trudno się temu dziwić.
Nienawistny transparent na stadionie warszawskiej Legii o zmarłym Jerzym Urbanie. „Ludzkie gó***”