- W kwietniu i w maju niemal wszyscy mnie atakowali, a ja nie czułem żadnej ochrony ze strony klubu. Czułem, że jestem z tym sam. Nie strzeliłem gola w dwóch-trzech istotnych spotkaniach i nagle wszyscy obrali mnie na cel. Nikt mnie nie wspierał - żalił się w wywiadzie ze "Sport Bild" Lewandowski, który w piątek w meczu z Hoffenheim strzelił gola i pomógł Bayernowi w odniesieniu zwycięstwa 3:1. Po spotkaniu znów został zapytany o tamte słowa. - Powiedziałem to, co czułem. Powiedziałem to, co miałem na sercu - odparł Lewy w rozmowie z Eleven Sports. - Jestem zawodnikiem, który, jak już ma coś do powiedzenia to mówi to co czuje i co myśli, a nie to co ktoś chciałby usłyszeć.
Zarzuty Roberta Lewandowskiego zdenerwowały szefa Bayernu Karla-Heinze Rummenigge, który w rozmowie z "Eurosport" wyraził swoje zdziwienie pretensjami polskiego napastnika. - Jestem zaskoczony jego słowami - przyznał Rummenigge. - Stałem za Lewandowskim i w marcu, i w kwietniu, gdy wszyscy go krytykowali. Zawsze uważam, że to zabawne, gdy takie rzeczy rozprzestrzeniają się w mediach. Jestem w biurze każdego dnia, moje drzwi są otwarte. Wystarczy, żeby Robert raz zapukał - dodał Rummenigge.