- Zwycięstwo w Lidze Mistrzów to moje marzenie, ale nie jest tak, że nie śpię przez to po nocach. Podchodzę do tego racjonalnie. Jak szczęście dopisze i będziemy w dobrej formie, to może się uda. To najważniejsze trofeum w piłce klubowej, ale czasem jak się bardzo czegoś chce, to jest ciężej. Teraz nie napinam się tak, jak choćby jeszcze rok temu czy wcześniej - przyznał napastnik Bayernu Monachium w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
W tym sezonie Bawarczycy mają dość trudne zadanie już w 1/8 finału Champions League, bo ich rywalem będzie Arsenal. Do tej pory "Lewy" dwukrotnie grał w półfinale Ligi Mistrzów w barwach Bayernu (odpadał z Barceloną i Atletico Madryt) i raz w finale jako piłkarz Borussii Dortmund w 2013 roku. Wtedy z kolei przegrał z... Bayernem.
A co zmieni się w życiu kapitana reprezentacji po narodzinach dziecka? - Będzie bardzo dużo radości. Czasami człowiek ma problemy na boisku, ale gdy w życiu rodzinnym nastaje tak piękna zmiana, reszta schodzi na dalszy plan. Od kilku lat było moim marzeniem, by osobiście zakomunikować światu tę nowinę i powiedzieć o ciąży żony. Tak by nie zostawiać tego dziennikarzom, paparazzim, bez żadnych niedomówień. W tamtym momencie rozpierała mnie duma. Trudno teoretyzować, jakim chcę być ojcem. Sam muszę zadać sobie to pytanie, a dziecko mnie zweryfikuje (śmiech). Na pewno będę chciał przekazać wartości, z którymi się utożsamiam. Zasady, według których funkcjonuję - dodał Lewandowski.